Dyskryminacja dziewięciolatki?
Dziewięcioletnia córka Sporysów z Mysłowic, Elżbietka, jest niepełnosprawna, wymaga stałej opieki. Niedawno przeszła skomplikowaną operację. Na nóżki ma założone obręcze ortopedyczne. Leczenie przebiega metodą rosyjskiego naukowca Ilizarowa. Daje efekty i jeśli dwie czekające ją jeszcze operacje przyniosą równie udany skutek, być może będzie radzić sobie samodzielnie.
24.08.2004 | aktual.: 24.08.2004 08:22
Dlaczego się skarżą?
Rodzice dziewczynki twierdzą, że ich córka jest dyskryminowana i poniżana. Zarówno przez rówieśników jak i wychowawczynię klasy. Niepełnosprawna dziewczynka sama daje przykłady z "życia szkoły". - Kiedyś nauczycielka nie pozwoliła mi na wyjście do ubikacji. Tylko ja nie mogłam wyjść, innych puszczała. Jeden z chłopaków z klasy mnie zrzucił z krzesła, uderzał po głowie i plecach. Nauczycielka nie powiedziała nic - opowiada Elżbietka Sporys.
Rodzice dodają do tego jeszcze fakt, że wychowawczyni klasy Elki nie pozwala im na opiekę nad własnym dzieckiem. - Od kiedy Ela zaczęła się uczyć zawsze jedno z nas było obecne w szkole przez czas lekcji. W pierwszej klasie nikomu to nie przeszkadzało. Dopiero potem zaczęły się problemy - mówi Joanna Sporys.
Do zmiany nastawienia nauczycielki doszło wtedy, gdy Joanna Sporys przestała czynić jej różnego rodzaju drobne uprzejmości. - Ponieważ zawsze jedno z nas było w szkole, co jakiś czas przychodziła wychowawczyni i prosiła o różne rzeczy. Najczęściej drobne przysługi - mówi Ireneusz Sporys. - W pewnym momencie powiedzieliśmy "koniec". Powinniśmy być obecni stale w szkole, pilnować dziecka. Dodają jeszcze, że szkoła nr 13, w której uczy się córka Sporysów, jest kompletnie nieprzystosowana dla potrzeb niepełnosprawnych. W pierwszej klasie Elżbietka brała udział w konkursach szkolnych. Ma wiele nagród i wyróżnień. Odkąd rodzice popadli w niełaskę wychowawczyni, nikt jej nawet nie proponuje udziału w konkursach. Sporysowie twierdzą, że została zepchnięta na bok.
Groch o ścianę
W sprawie swej córki rodzice próbowali interweniować już we wszystkich niemal instytucjach. Bez efektu. - Jakbyśmy rzucali grochem o ścianę - mówi Ireneusz Sporys. - Postanowiliśmy w końcu napisać skargę do Komisji Europejskiej. Skoro w kraju nikt nie chce nam pomóc.
Wcześniej pisma kierowali m.in. do prezydenta Mysłowic, Kuratorium Oświaty, rzecznika praw obywatelskich i rzecznika praw dziecka. Wszystko na nic. - Żaden z nich nie podjął próby nawet rozwiązania problemu. Pytam się za co oni biorą pieniądze - rzuca Ireneusz Sporys. - Gdzie jest ta integracja, o której tyle mówią...
W piśmie do Komisji Europejskiej rodzice Eli zarzucają polskim władzom łamanie Konstytucji RP i Karty Praw Podstawowych UE. Wysłali je w ubiegłym tygodniu. Teraz czekają na odpowiedź. Elżbietka już za tydzień idzie do szkoły. W trzeciej klasie ma mieć indywidualny tok nauczania. Rodzice zapowiadają, że nie przepiszą jej do innej szkoły.
Mariola Garbocz, dyrektor SP nr 13
- To wszystko to jest nieprawda. W całym zamieszaniu zgadza się tylko moje nazwisko i nazwa szkoły. Konflikt ciągnie się już od dobrych paru miesięcy. Sprawa oparła się o Kuratorium Oświaty, które nie potwierdziło żadnych z informacji podawanych przez państwa Sporys. Nie wiem też dlaczego taki konflikt powstał. Być może po prostu rodzice Eli uwzięli się na szkołę. Wcześniej państwo Sporys, kiedy mieli jakiś problem przychodzili do mnie, a ja potem sprawy wyjaśniałam. Tym razem było inaczej. Nikt mnie nie informował, a o sporze dowiedziałam się od wychowawczyni klasy. Twierdziła, że Sporysowie wchodzą za bardzo w jej kompetencje. Należy też pamiętać, że to rodzice nie chcieli, żeby Ela uczyła się w klasie integracyjnej. Nie wiem jak będzie się układać współpraca między szkołą a rodzicami Eli w nowym roku szkolnym. Jest orzeczenie o indywidualnym toku nauczania. Na dniach powinnam dostać pismo z magistratu określające precyzyjnie, ile będzie godzin nauczania.
Krzysztof Śnioszek, przewodniczący Śląskiej Społecznej Rady Oświatowej
- Każde z państw UE zobowiązuje się do przestrzegania praw dziecka, zwłaszcza dziecka niepełnosprawnego. Artykuły w Karcie Praw Podstawowych UW stwierdzają m. in., że każdy ma prawo do tzw. dobrej administracji. Odpowiednie instytucje powinny bezstronnie i wnikliwie zbadać sprawę. Tymczasem w tym przypadku nawet nie wysłuchano dziewczynki.
Przemysław Gluma