Dyrektorzy szpitali strajkujących na Śląsku: na proteście tracimy
Dyrektorzy czterech strajkujących śląskich szpitali zaapelowali, by do strajku przyłączyły się bądź wszystkie pozostałe szpitale, bądź też by lekarze z już strajkujących placówek zrezygnowali z protestu.
Na Śląsku czynnie strajkuje tylko pięć szpitali. Ich sytuacja staje się dramatyczna i pogarsza się z każdym dniem, ponieważ nie wypełniają kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pozostałe okoliczne szpitale wykonują swoje kontrakty i najpewniej leczą tych pacjentów, których my nie leczymy - powiedział dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 św. Barbary w Sosnowcu, Zbigniew Swoboda, po spotkaniu szefów strajkujących placówek.
Jak dodał, szpitale uczestniczące w akcji strajkowej ponoszą straty i tracą szansę nie tylko na podwyżki, ale też na normalne funkcjonowanie i na wypłaty dotychczasowych wynagrodzeń. Szpitale działające normalnie w ten sposób zyskują.
Jest to nieuczciwe ze strony organizatorów akcji strajkowej. Nasi pracownicy są wprowadzani w błąd - przed rozpoczęciem strajku w poniedziałek uzyskali informację, że do akcji przystąpi 20-30 szpitali. Przystąpiły tylko 3, teraz uczestniczy w niej 5 placówek. Pozostałe protestują poprzez oflagowanie się, czy założenie czarnych strojów - zaznaczył Swoboda.
Według niego w czynnej akcji protestacyjnej uczestniczą w czwartek: Szpital Specjalistyczny Nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 1 w Tychach, Szpitalu Wielospecjalistyczny w Jaworznie oraz szpital miejski w Rudzie Śląskiej i szpital im. dr. Józefa Rostka w Raciborzu.
Dyrektorzy czterech spośród tych szpitali (na spotkaniu nie był obecny dyrektor szpitala z Rudy Śląskiej) zajęli w czwartek stanowisko, z którym zwrócili się do organizatorów strajku - do Okręgowej Izby Lekarskiej i Związku Pracodawców.
Domagają się w nim m.in. "zapewnienia środków finansowych przez organizatorów strajku, w celu zrefundowania strajkującym lekarzom strat poniesionych w wyniku uczestniczenia w akcji strajkowej" oraz zezwolenia zakładowym organizacjom związkowym na zawieszenie protestu do czasu przyłączenia się do niego wszystkich placówek.
Z tym stanowiskiem oraz żądaniami dyrektorów strajkujących placówek nie zgodził się wiceprzewodniczący śląskiego oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), dr Andrzej Spisak.
Podkreślił, że w czwartek na Górnym Śląsku protestowało nie pięć, a "około dziesięciu" szpitali, a liczba ta z każdym dniem będzie wzrastać. Według niego, w przeciągu najbliższego tygodnia strajk podejmie ok. 20 szpitali. W kwestii żądania przez dyrektorów zapewnienia środków finansowych dla protestujących placówek zaznaczył, że "nie ma do tego żadnych podstaw prawnych".