Dyplomowani muzycy w polskich kościołach
Papieska Akademia Teologiczna i krakowska
Akademia Muzyczna uruchamiają od października jedyne w kraju
studia na kierunku "muzyka kościelna". Zainteresowanie jest
ogromne, bo coraz częściej od organistów wymaga się wyższego
wykształcenia - zauważa "Dziennik Polski".
02.06.2008 | aktual.: 02.06.2008 01:38
W każdej polskiej parafii pracuje przynajmniej jeden organista. Jeszcze dziesięć lat temu, aby nim zostać wystarczyło mieć dobry słuch i jakie takie pojęcie o nutach. Dzisiaj potrzebne są większe umiejętności.
Krakowska kuria metropolitalna jako jedna z pierwszych postanowiła zadbać o fachowe przygotowanie swoich prawie 500 organistów. W regulaminie, który obowiązuje przy ich zatrudnianiu, zapisano, iż w parafiach liczących powyżej 7 tys. mieszkańców organista powinien mieć wyższe wykształcenie muzyczne.
Według ks. dr Roberta Tyrały, przewodniczącego Archidiecezjalnej Komisji Muzyki Kościelnej, ten wymóg spełnia mniej więcej połowa parafii. W pozostałych z fachowym przygotowaniem organistów bywa różnie. Najgorzej jest na wsi i w małych miasteczkach. Tam organistą zostawało się zwykle z przypadku i dożywotnio. W niektórych wiejskich parafiach można więc spotkać nawet osoby w wieku mocno zaawansowanym, mające kłopoty ze słuchem.
Niebawem w naszych kościołach pojawi się przy organach nowa kadra. Na to stanowisko będą przyjmowane osoby nie tylko umiejące grać na organach, ale również mające wiedzę z dziedziny muzyki kościelnej. Co najmniej z licencjatem, a najlepiej z dyplomem magistra. Takich studiów nie było do tej pory w naszym kraju.
W październiku tego roku uruchamiają je wspólnie Papieska Akademia Teologiczna i krakowska Akademia Muzyczna. Zainteresowanie jest ogromne. Kandydaci muszą jednak mieć świadomość, że "muzyka kościelna" będzie kierunkiem elitarnym. Stawiamy na jakość, nie na ilość. Chcemy kształcić takich ludzi, którzy będą nie tylko dobrymi muzykami, ale również animatorami życia muzycznego w parafii - podkreśla ks. Tyrała.
Student kierunku "muzyka kościelna" przez pięć lat będzie się uczył gry na organach. Zdobędzie również wiedzę z teorii i praktyki dyrygowania chórem, pozna chorał gregoriański, prawodawstwo muzyki liturgicznej itp. Pracę po studiach ma prawie pewną. I to całkiem niezłą. Organista, przyjmowany i zwalniany przez proboszcza lub rektora kościoła, ma wszystkie prawa wynikające z kodeksu pracy i wewnętrznego regulaminu diecezji, włącznie z prawem do nagród jubileuszowych za staż pracy - zapewnia "Dziennik Polski". (PAP)