Dyplomaci opuszczają Katmandu
Na znak protestu przeciwko przejęciu władzy w Nepalu przez króla Gyanendrę, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i kilka innych państw odwołało ambasadorów ze stolicy tego kraju, Katmandu.
Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Richard Boucher powiedział w poniedziałek wieczorem, że rząd USA jest "poważnie zaniepokojony" rozwojem sytuacji w himalajskim królestwie". Decyzje króla Gyanendry w sprawie zdymisjonowania rządu, wprowadzenia stanu wyjątkowego, zatrzymania opozycyjnych polityków, pracowników organizacji zajmujących się prawami człowieka i studentów a także zawieszenia podstawowych konstytucyjnych praw, stanowią zasadniczy krok wstecz na nepalskiej drodze ku demokracji - powiedział amerykański rzecznik.
Nepalski monarcha na początku lutego ogłosił, że na trzy lata przejmuje pełną władzę w kraju. U podstaw decyzji leżał spór z szefem rządu a także brak sukcesów gabinetu w rozprawianiu się z działającą w Nepalu maoistowską rebelią.
Dopiero w poniedziałek - niemal w dwa tygodnie po przejęciu władzy przez króla, w Nepalu złagodzono część środków bezpieczeństwa. Zwolniono m.in. z aresztu byłego premiera Suriję Bahadura Thapę. W areszcie domowym pozostaje jednak nadal większość członków zdymisjonowanego rządu oraz liderzy partii politycznych.
Partia Nepalskiego Kongresu Narodowego zaapelowała w poniedziałek w Katmandu o rozpoczęcie w najbliższy piątek ogólnokrajowych akcji protestacyjnych w formie "pokojowych wystąpień na rzecz przywrócenia demokracji".