Dymna: wielka pustka po Miłoszu
Wszyscy wiedzieliśmy dokładnie, w jakim on
jest stanie, mogliśmy się do tego przygotować, ale kiedy umierają
tacy ludzie, to robi się wielka pustka - powiedziała wybitna aktorka Anna Dymna, bliska przyjaciółka zmarłego w sobotę
Czesława Miłosza i częsta interpretatorka jego wierszy.
14.08.2004 | aktual.: 14.08.2004 15:02
Jestem szczęśliwa, że go znałam, że mam kilka listów od niego. To są moje skarby - dodała. Znałam go jako ciepłego, uroczego, pełnego takiej czułości i delikatności pana. Ja go nie znałam innego. Wszystkie nasze kontakty były takie, że on właśnie był uśmiechnięty, pogodny, cudowny - mówiła aktorka. Aż się zdziwiłam, że on jest taki, bo znając wcześniej tylko jego wiersze, myślałam, że to jest jakiś groźny człowiek - powiedziała.
Jej zdaniem poeta dotykał śmierci cały czas. Z problemem śmierci sam się borykał po śmierci żony. Starał się ją zrozumieć i jakoś ją przeskoczyć, ale tego się nie da. Teraz my musimy się jakoś z tym pogodzić - tłumaczyła. Dymna zaznaczyła, że na całe szczęście zostały po nim słowa, które pomogą to wszystko zrozumieć.
Anna Dymna żałuje, że nie zdążyła spełnić jeszcze kilku próśb Miłosza. Obiecałam, że go do krakowskiego zoo jeszcze zawiozę, bo on bardzo chciał tam jechać. Mówił, że mnie jeszcze odwiedzi... - wspominała.