Dymisja wiceministra - "wierzę w niewinność Kaczmarka"
Szef MSWiA Władysław Stasiak przyjął dymisję wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Rau. Rau wierzy w niewinność Janusza Kaczmarka i oskarżenia wobec niego określa jako ogromne nieporozumienie.
10.08.2007 | aktual.: 10.08.2007 17:05
To stanowisko przyjąłem na wyraźną prośbę poprzedniego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Dwukrotnie mu odmawiałem, w końcu się zgodziłem. Gdy został odwołany, uznałem swoją misję za zakończoną - powiedział Zbigniew Rau.
Dodał, że jego decyzja nie jest "demonstracją polityczną" i nie ma podwójnego dna. "Ministra Stasiaka znam od wielu lat i uważam, że resort nie mógł lepiej trafić. Uzgodniliśmy też, że nadal będę współpracować z ministerstwem m.in. w zakresie badań naukowych i funduszy unijnych - ale już nie jako wiceminister" - powiedział.
Podkreślił też, że nie wierzy w to, by Kaczmarek mógł mieć związek z przeciekiem w sprawie akcji CBA w tzw. aferze gruntowej. To, moim zdaniem, piramidalne nieporozumienie. Nie znam kulisów tej sprawy, ale nie mogę uwierzyć w to, że minister Kaczmarek zdradził jakąś tajemnicę - dodał Rau.
Został on wiceszefem MSWiA w maju bieżącego roku po dymisji Marka Surmacza. Ma 33 lata. W 1997 r. ukończył studia w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, w 1999 r. uzyskał tytuł magistra na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a w 2001 r. - tytuł doktora nauk prawnych w zakresie prawa i kryminologii na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku.
Był m.in. pełnomocnikiem Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu ds. zarządzania jakością. Jest też ekspertem w dziedzinie przestępczości zorganizowanej, brał udział m.in. w przygotowywaniu ustawy o świadku koronnym.
To kolejna roszada na tym stanowisku. O dymisji jego poprzednika - Surmacza spekulowano na kilka miesięcy przed faktycznym odwołaniem.
Głośna była m.in. sprawa hamburgerów dla podróżującej pociągiem koleżanki z rządu, Elżbiety Rafalskiej - wiceminister pracy i polityki społecznej, po które Surmacz wysłał wrocławskich policjantów w czasie pełnienia przez nich służby. B. wiceminister tłumaczył to odruchem ludzkiego współczucia. Na początku grudnia 2006 r. doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwoje policjantów z warszawskiego komisariatu kolejowego - sierżant Justyna Zawadka i mł. aspirant Tomasz Twardo. Policjanci wracali do Warszawy po tym, jak do domu w Siedlcach odwieźli b. urzędnika MSWiA Tomasza Serafina - który, jak donosiły media - był prawą ręką Surmacza. Po tej tragedii (zarzuty w tej sprawie usłyszał i Serafin, i b. szef komisariatu kolejowego, który wydał polecenie funkcjonariuszom) mówiono o narastającym konflikcie między Surmaczem a ówczesnym komendantem głównym policji Markiem Bieńkowskim (odwołanym ze stanowiska w lutym br.). Zaprzeczało temu jednak wówczas MSWiA.