"Dymisja Brachmańskiego przez groźne sygnały z policji"
Rzecznik rządu Dariusz Jadowski podkreślił, że dymisja wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Andrzeja Brachmańskiego nie miała
związku z publikacją w "Gazecie Wyborczej", ale "z nagromadzeniem
bulwersujących sygnałów o groźnych zjawiskach w policji".
27.05.2005 | aktual.: 27.05.2005 20:11
Premier Marek Belka od początku jasno stawiał sprawę, że dymisja wiceministra Andrzeja Brachmańskiego nie ma związku z poniedziałkową publikacją "Gazety Wyborczej" - gdyż wiarygodność informacji tam zwartych od początku była wątpliwa - lecz z nagromadzeniem wszystkich bulwersujących sygnałów o groźnych zjawiskach w policji - powiedział Jadowski.
Natomiast jeśli poniedziałkowa publikacja "GW" była rezultatem wewnątrzpolicyjnych rozgrywek, to przecież takie rozgrywki również należą do owych niedopuszczalnych zjawisk - zaznaczył rzecznik rządu.
Brachmański został odwołany z pełnionego stanowiska w środę, tuż po burzy, jaką wywołał poniedziałkowy artykuł "GW" o współpracy oficerów KGP z gangsterami. MSWiA i policja od początku temu zaprzeczały. W piątek "GW" przeprosiła policję, komendanta głównego i opinię publiczną. Wyjaśniła, że padła ofiarą umyślnej dezinformacji, którą prawdopodobnie zaplanował szef zarządu CBŚ w Olsztynie Jan Markowski. Gazeta ujawniła też, że informacje o aferze przekazał jej komendant wojewódzki policji w Łodzi Janusz Tkaczyk.
Kierownictwo SLD w oświadczeniu, podkreśliło, że oczekuje, iż premier wycofa się ze swojej decyzji o odwołaniu Brachmańskiego. "Oczekujemy, że premier wyciągnie wnioski i wycofa się z błędnych decyzji. Ta sprawa nie może być zwycięstwem prowokatorów" - czytamy oświadczeniu.
Jak podkreślono, premier odwołał Brachmańskiego mimo zapewnień kierownictwa MSWiA i członków kierownictwa SLD o tym, że "oskarżenia o istnieniu gangu wewnątrz Policji (...) to konfabulacja i rozgrywka wewnętrzna".
Sojusz wyraził też "najwyższe zgorszenie tego typu sposobem spełniania funkcji kontrolnej mediów wobec władzy".