Dwugodzinny strajk ostrzegawczy lekarzy
W wielu placówkach na terenie kraju odbył
się dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Lekarze domagają się m.in.
podwyżki płac. Samorząd lekarski apeluje o poważne potraktowanie
ich postulatów. Minister zdrowia Zbigniew Religa zapowiada, że
podwyżki są możliwe dopiero od przyszłego roku.
10.05.2007 | aktual.: 10.05.2007 20:27
Strajk ostrzegawczy zorganizował Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL). Zapowiadano, że do strajku przystąpi około 300 placówek, ale w niektórych regionach nie przystąpiono do protestu. OZZL domaga zwiększenia nakładów na służbę zdrowia i podwyżki płac - do 5 tys. zł brutto dla lekarzy bez specjalizacji i 7,5 tys. zł brutto dla lekarzy ze specjalizacją.
Na Warmii i Mazurach akcję protestacyjną przeprowadzono w 20 placówkach. W województwie pomorskim w tamtejszym oddziale OZZL w strajku uczestniczyło ponad 20 szpitali; nie protestowali m.in. lekarze z oddziałów onkologicznych i pediatrycznych.
W Małopolsce strajk ostrzegawczy przeprowadzono w 20 placówkach. Na Śląsku szacowano, że w strajku wzięła udział co najmniej połowa wszystkich szpitali i niektórych poradni. We Wrocławiu do protestu przystąpiło 8 szpitali, ale tylko trzy "przystąpiły do regularnego strajku". Na Podkarpaciu w proteście ostrzegawczym wzięły udział 24 placówki, w tym 23 szpitale i jeden ZOZ ambulatoryjny.
Do strajku nie przystąpili natomiast lekarze w województwie kujawsko-pomorskim. Także w regionie łódzkim, mimo wcześniejszych zapowiedzi, do dwugodzinnego strajku ostrzegawczego nie przystąpił żaden ze szpitali.
Po dwugodzinnym strajku ostrzegawczym w czwartek OZZL planuje na 15 maja strajk całodobowy i wreszcie - 21 maja strajk bezterminowy.
Przewodniczący regionu łódzkiego OZZL Sławomir Zimny zapowiedział, że 15 maja lekarze w całym województwie przystąpią do jednodniowej akcji strajkowej - protestujący będą brać dzień wolny na żądanie. Według niego, 98% zakładów opieki medycznej w regionie łódzkim jest gotowych przystąpić do strajku 21 maja.
W czwartek minister zdrowia Zbigniew Religa w Sejmie zwrócił się z propozycją do rządu i parlamentarzystów, by w ciągu najbliższych 5 lat, co roku wzrost środków na podwyżki w służbie zdrowia wynosił od 15 do 20%. Dodał, że w tym roku zrealizowano podwyżkę płac w systemie ochrony zdrowia, która wynosiła średnio 30 proc. Religa, powołując się na dane ze szpitali, powiedział, że podwyżka ta wyniosła od 680 do 2 tys. zł. brutto dla lekarza. Wyjaśnił, że podwyżka zależna była m.in. od wyjściowego funduszu płacy w danym zakładzie i od wysokości kontraktu z NFZ.
O poważne potraktowanie lekarskich postulatów, a w szczególności żądania zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia, zaapelował prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł. Według niego, postulat zapewnienia wszystkim lekarzom godnych zarobków na poziomie przynajmniej dwukrotnej średniej krajowej jest "żądaniem umiarkowanym", ponieważ w większości sąsiednich krajów zarobki lekarzy są znacznie wyższe niż w Polsce.
W sytuacji masowych decyzji o odchodzeniu od zawodu lub wyjazdu do pracy w innych krajach należy lekarzy uznać za dobro narodowe wymagające szczególnej troski ze strony państwa - zaznaczył Radziwiłł. Zapewnił, że samorząd lekarski zapewni w razie potrzeby strajkującym lekarzom niezbędną pomoc prawną i materialną.
Szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenie Szpitali Niepublicznych Andrzej Sokołowski uważa, że propozycja ministra zdrowia jest niewystarczająca.
Zdaniem Adama Kozierkiewicza z Instytutu Zdrowia Publicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozwiązanie obecnego kryzysu w służbie zdrowia jest możliwe przy spełnieniu pozapłacowych postulatów protestujących.