PolskaDwuczłonowe nazwiska coraz popularniejsze

Dwuczłonowe nazwiska coraz popularniejsze

Według "Metra" nowoczesne mężatki coraz chętniej przybierają dwuczłonowe nazwiska. We Wrocławiu w 2005 roku zdecydowało się na to 20% kobiet biorących ślub.

28.08.2006 | aktual.: 28.08.2006 06:38

Kilka lat temu kobieta przedstawiająca się dwuczłonowym nazwiskiem wzbudzała ciekawość. Teraz to już staje się normą - mówi zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego we Wrocławiu Barbara Janik. Mężatki nie chcą rezygnować ze swojego nazwiska. Takich kobiet jest coraz więcej. Spodziewamy się, że będzie to zjawisko masowe - dodaje.

We Wrocławiu w zeszłym roku zdecydowało się na to ponad 20% kobiet biorących ślub, czyli ok. 3,5 tys. osób. Przykład Wrocławia nie jest odosobniony. Dwuczłonowe nazwisko robi furorę w całym kraju - podkreśla dziennik. Wyraźnie widać, że ta tendencja nasila się - wyjaśnia Małgorzata Woźniak z Wydziału Spraw Obywatelskich i Migracji Urzędu Stanu Cywilnego Miasta Społecznego Warszawy.

Popularniejszą formą jest dostawianie nazwiska męża, choć kodeks rodzinny i opiekuńczy zezwala na zamianę członów. W Radomiu w I półroczu 2006 r. na 602 śluby 57 kobiet dodało nazwisko wybranka. We Włodawie - podaje gazeta - aż w 10% przypadków kobieta decydowała się na pozostawienie drugiego członu nazwiska. Do końca roku spodziewamy się, że drugie tyle panien młodych pozostanie przy swoim nazwisku - mówi pracownik USC we Włodawie Stanisław Wojciuk.

Na taki krok „z duchem czas” decydują się głównie kobiety, które chcą zachować własną tożsamość, są dumne z własnych rodzin. Poza tym żyjemy w czasach indywidualizmu. Nawet nie jest to kwestia emancypacji, ale kultury „bądź sobą” - wyjaśnia socjolog, który namówił małżonkę do pozostawienia członu własnego nazwiska, dr hab. Kazimierz Krzysztofek.

Czy taka decyzja może frustrować przyszłego małżonka? - zastanawia się "Metro". Będzie to problemem dla mężczyzn, którzy mają poczucie rozbudowanej własnej własności. Dla osób ceniących indywidualizm przyszłych żon absolutnie nie - przekonuje dr Krzysztofek. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)