Dwóch Japończyków zabitych pod Tikritem
Dwóch Japończyków,
prawdopodobnie dyplomatów, zginęło w sobotę popołudniu w pułapce w
pobliżu irackiego miasta Tikrit, rodzinnego miasta Saddama Husajna
- podało japońskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
29.11.2003 | aktual.: 30.11.2003 09:16
Nieznani zamachowcy zaatakowali samochód, którym jechali Japończycy. W wyniku zamachu ranny został także kierowca, nie- Japończyk - przekazał rzecznik MSZ Hatsuhisa Takashima powołując się na informacje uzyskane w japońskiej ambasadzie w Bagdadzie.
Takashima nie ujawnił tożsamości ofiar zamachu mówiąc tylko, że szczegóły będą znane po oględzinach zwłok w szpitalu w Tikricie. Rzecznik nie wykluczył jednak, że zmarli byli dyplomatami z japońskiej ambasady w Iraku.
Rzecznik potwierdził, że zaatakowany pojazd - czarny samochód z numerami rejestracyjnymi wydanymi w Libanie - jest podobny do samochodów używanych przez ambasadę._ "Wstępna identyfikacja wskazuje, że był to pojazd z naszej placówki w Bagdadzie"_ - powiedział Takashima.
W Japonii od kilku miesięcy trwa debata, czy kraj powinien wysłać swe wojska do Iraku. Śmierć dwóch Japończyków na pewno skomplikuje te rozważania - pisze agencja Reutera.
Tokio przed kilkoma miesiącami zadeklarowało chęć wysłania żołnierzy do Iraku, zastrzegając, że będą oni uczestniczyć wyłącznie w akcjach niebojowych, głównie przy odbudowie irackiej infrastruktury. W tym tygodniu z Iraku wróciła do Japonii wojskowa misja rozpoznawcza, która przywiozła informację, że warunki w południowej części Iraku, gdzie ewentualnie trafią japońscy żołnierze, są "względnie stabilne".
Japonia, jeden z najbliższych sojuszników Stanów Zjednoczonych w Azji, nie podjęła jednak ostatecznej decyzji o wysłaniu wojska do Iraku. Rząd japoński przymierza się do wysłania 500 żołnierzy, ale obecnie zwleka z decyzją obawiając się reakcji Japończyków przed zapowiedzianymi na czerwiec częściowymi wyborami parlamentarnymi. Według najnowszych sondaży, wysłanie wojsk popiera tylko 10% mieszkańców kraju.
Wcześniej w sobotę siedmiu agentów wywiadu hiszpańskiego (CNI) zginęło w zasadzce na ruchliwej szosie, 30 km na południe od Bagdadu. Jeden agent został lekko ranny. Napastnicy zaatakowali ogniem z ręcznych granatników przeciwpancernych RPG i automatów Kałasznikowa. Dwa samochody, w których jechali agenci CNI spłonęły.