Dwie grupy islamskich bojowników potępiają zamachachy w Bombaju
Czołowe ugrupowania islamskich
bojowników w działające w indyjskim Kaszmirze zaprzeczyły
swemu udziałowi w zamachach w największym indyjskim mieście -
Bombaju - nazywając ataki "barbarzyńskimi" i "oburzającymi".
12.07.2006 | aktual.: 12.07.2006 11:18
Cytowane przez media źródła indyjskich służb bezpieczeństwa wskazały na pakistańskie ugrupowanie Laszkar-i-Taiba jako na głównego podejrzanego w siedmiu eksplozjach w sieci kolei podmiejskiej Bombaju. W zamachach, do których doszło we wtorek, zginęło co najmniej 190 ludzi, a rannych zostało ok. 660.
Grupa Laszkar zaprzeczyła jakiemukolwiek udziałowi w tym, co zaszło.
Podający się za rzecznika ugrupowania niejaki "doktor Ghaznavi" powiedział, że islam nie zezwala na zabijanie niewinnych ludzi, a obwinianie LeT o tak nieludzkie akty jest próbą zniesławienia kaszmirskich mudżahedinów przez indyjskie agencje bezpieczeństwa.
Władze Indii obwiniały Laszkar o wiele zamachów w ostatnich latach, w tym o zeszłoroczny w Delhi, kiedy trzy bomby zabiły 59 ludzi.
Inna grupa kaszmirskich bojowników Hizbul Mudżahedin potępiła zamachy podkreślając, że "zabijanie cywilów nie stanowi części" ich polityki.
Wybuchy w Bombaju nastąpiły w kilka godzin po tym, jak domniemani islamscy bojownicy zabili osiem osób w atakach z użyciem granatów w Śrinagarze.
Policja obwiniła o te akty przemocy ugrupowanie Laszkar.
Konflikt w Kaszmirze trwa od 1949 roku, odkąd region jest podzielony na część indyjską i pakistańską przez tzw. linię kontroli, która stała się faktyczną granicą pomiędzy dwoma krajami. Od 1989 r., kiedy bojownicy islamscy wystąpili zbrojnie przeciwko indyjskiej władzy w Kaszmirze, zginęło tu już ponad 40 tysięcy ludzi.
Delhi mówi, że Pakistan wspiera islamskich separatystów. Islamabad tym oskarżeniom zaprzecza.