Dwie debaty w Końskich. Politolog: Fajerwerków nie było
- Nie wydarzyło się nic, co by miało tę nudną, przewidywalną kampanię prezydencką rzeczywiście wprowadzić na zupełnie nowe tory. Ta debata żadnego przełomu nie przyniosła - oceniła w programie specjalnym WP debaty w Końskich politolog i socjolog Renata Mieńkowska-Norkiene.
W piątek w Końskich odbyły się dwie debaty. O ich podsumowanie w Programie Specjalnym WP Patrycjusz Wyżga poprosił swojego gościa - prof. Renatę Mieńkowską-Norkiene, politologa i socjologa.
Debaty w Końskich. Kto wygrał, kto przegrał?
Zdaniem ekspertki na obu debatach skorzystał Szymon Hołownia, "który wprosił się na obie imprezy i całkiem nieźle mu poszło". - Myślę, że stracił chyba Sławomir Mentzen - podkreśliła politolog.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zamieszanie z debatami w Końskich. Jackowski: Cyrk i kabaret
Ekspert: Trzaskowski poprawnie, ale bez fajerwerków
Rafał Trzaskowski - zdaniem prof. Mieńkowskiej-Norkiene - niewiele straci na tym, że nie pojawił się na debacie organizowanej przez TV Republika. Jej widzami nie jest bowiem "jego target".
- Natomiast na tej drugiej debacie Trzaskowski radził sobie, powiedziałabym, dosyć poprawnie, ale bez fajerwerków. Więc ta druga debata żadnych większych fajerwerków nie przyniosła - oceniła prof. Mieńkowska-Norkiene.
- Natomiast to nie oznacza, że nie była potrzebna. O ile były wielkie zawirowania wokół tych debat, to jest też sporo ciekawych rzeczy, które się pojawiły. Z tych wypowiedzi rzeczywiście wyłania się jakaś wizja Polski, pojawia się jakaś informacja o kandydatach. Więc tak źle nie jest. Spodziewałam się, że będzie znacznie gorzej - oceniła politolog.
Polaryzacja w Polsce
Prof. Mieńkowska-Norkiene oceniła, że sytuacja dla Trzaskowskiego i Nawrockiego jest dość trudna. - W debacie w trzech telewizjach chodziło tak naprawdę o przywrócenie polaryzacji w Polsce, o powrót na tory polaryzacyjne, żeby zmniejszyć wpływy Mentzena - tłumaczyła.
Celem Trzaskowskiego, jej zdaniem, było też pokazanie, że "Nawrocki nie dorasta mu do pięt" oraz przygotowanie się do drugiej tury wyborów. - I żadna z tych rzeczy się w zasadzie Trzaskowskiemu nie udała - stwierdziła politolog.
- Z tej perspektywy rzeczywiście można uznać, że jego sztabowcy trochę zawiedli, bo sam był poprawny w tej debacie, choć - jak mówiłam - nie było fajerwerków - oceniła.
- Nawrocki też nie błyszczał jakoś spektakularnie - dodała.
"Debata żadnego przełomu nie przyniosła"
- Problem jest taki, że nie wydarzyło się nic, co by miało tę nudną, przewidywalną kampanię prezydencką rzeczywiście wprowadzić na zupełnie nowe tory. Pod tym względem, niestety, debata żadnego przełomu nie przyniosła - oceniła prof. Mieńkowska-Norkiene.
Zdaniem politolog piątkowe debaty mogły wspomóc mniej znaczących kandydatów, bowiem "trochę zmniejszyły rolę Nawrockiego i Trzaskowskiego".
- Ale w drugiej turze zupełnie paradoksalnie może to zadziałać na korzyść Trzaskowskiego - oceniła ekspertka. - Jeśli coś ugrał dzisiaj Hołownia, coś ugrała Senyszyn, to głosy oddane na te osoby w pierwszej turze prawdopodobnie w drugiej turze powędrują na Trzaskowskiego - dodała.
Prof. Mieńkowska-Norkiene przypomniała jednak, że czeka nas jeszcze debata kandydatów 12 maja, a także zapewne debata przed II turą wyborów. - Trochę jeszcze może się zadziać, tym bardziej że kampania może rzeczywiście zacząć robić się ciekawsza - stwierdziła politolog.