Dwaj głodujący politycy przestali przyjmować płyny
Poseł Ruchu Palikota Artur Bramora i działacz SLD Oktawian Kolenda, którzy od 15 października prowadzą głodówkę w Częstochowie, przestali przyjmować płyny. Głodujący domagają się rozwiązania problemów finansowych ośrodków opiekuńczo-leczniczych dla dzieci. Bramora chce, by minister zdrowia wydał rozporządzenie zmieniające zasady finansowania takich ośrodków. Resort nie jest przekonany, że zmiany w przepisach są konieczne.
24.10.2012 | aktual.: 24.10.2012 13:02
- Obaj czujemy się źle. W ocenie lekarza, który nas badał, jesteśmy już w stanie zagrożenia życia. Mamy bardzo niski poziom cukru, ciężko nam już składnie mówić. Wobec braku zrozumienia sytuacji przez ministerstwo zdrowia przestaliśmy przyjmować płyny - powiedział Bramora.
Jak ocenił, resort cały czas postrzega problem jednostkowo, przez pryzmat częstochowskiego Stowarzyszenia Pielęgniarsko-Opiekuńczego "Z Ufnością w Trzecie Tysiąclecie", gdzie prowadzony jest protest. - A tymczasem problemy mają wszystkie te ośrodki. Oczywiście szansa na porozumienie zawsze jest, jeśli jest dobra wola. Jeśli jednak trzeba będzie zapłacić cenę najwyższą za te dzieciaki, ta cena zostanie zapłacona - powiedział.
Do podjęcia głodówki skłoniła posła "katastrofalna" - jak ocenił - sytuacja 11 ośrodków w całym kraju, w których znajduje się obecnie 80 dzieci. Placówki zajmują się dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi, niejednokrotnie pozostawianymi po urodzeniu w oddziałach noworodkowych przez rodziny. Przyczyny to bieda lub alkoholizm, czasem rodziny nie potrafią sprostać opiece nad ciężko chorym lub niepełnosprawnym dzieckiem. Ośrodki takie jak częstochowski rehabilitują je i leczą.
Placówki te od dawna alarmują, że choć dostają na ten cel pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia, to stawki są za niskie. Inny problem to brak środków na utrzymanie dzieci, tzw. koszty hotelowe, bo NFZ płaci tylko za leczenie, a rodziny nie wywiązują się z obowiązku łożenia na dzieci.
Głodujący poseł koresponduje z ministerstwem zdrowia. Wiceminister Sławomir Neumann w drugim piśmie ocenił, że podjęcie merytorycznej dyskusji w sprawie zasad finansowania świadczeń opieki zdrowotnej w zakładach opiekuńczo-leczniczych jest możliwe, ale wymaga współpracy ze strony świadczeniobiorców.
Wcześniej argumentował, że częstochowski ośrodek dostaje najwyższą w kraju stawkę za tzw. osobodzień, bo taka obowiązuje w śląskim oddziale NFZ. Pisał też, że za pobyt dziecka w ośrodku powinni płacić jego rodzice, którzy mogą też wystąpić o zasiłek. Brak takiej pomocy w tym przypadku świadczy, jego zdaniem, o braku współpracy częstochowskiego ośrodka z systemem pomocy społecznej.
Szefowa ośrodka Bernardetta Strąk wyjaśniła jednak, że koszty pozyskania takiej pomocy - przede wszystkim konieczność przygotowania dokumentacji - przekraczałyby wysokość zasiłku, który wynosi zaledwie ok. 100 zł miesięcznie.