Dwa wiece w Lublinie - Palikot kontra Kaczyński
Polsce potrzebna jest uczciwa rozmowa, a nie wojna - przekonywał w Lublinie na wiecu wyborczym kandydat PiS na prezydenta Jarosław Kaczyński. Na tym samym placu zebrali się także zwolennicy Janusza Palikota (PO). Kandydat PiS wypomniał Komorowskiemu wpadkę dot. złóż gazu.
Zdaniem Kaczyńskiego, przed wyborcami stoi obecnie wybór pomiędzy "bardzo radykalną koncepcją społeczną reprezentowaną przez PO, taką koncepcją: prywatyzujmy wszystko, państwo ucieka od odpowiedzialności" a "sprawdzoną w Europie koncepcją społecznej gospodarki rynkowej, zrównoważonego rozwoju". - To jest ta różnica zasadnicza - dodał.
Zaznaczył, że on reprezentuje tę drugą koncepcję. - Koncepcję zrównoważonego rozwoju, społecznej gospodarki rynkowej, tej gospodarki, która tak znakomicie się sprawdziła przez dziesięciolecia i mimo że dzisiaj w zachodniej Europie przeżywa pewien kryzys, to jednak zapewniła wielu pokoleniom Europejczyków pomyślność, ogromną pomyślność i chociaż dziś pewnie będzie korygowana, to z całą pewnością się utrzyma - powiedział.
Dodał, że poza różnicami między koncepcjami Polski są też różnice miedzy kandydatami. - Są tacy na przykład, którzy wiedzą, że Norwegia nie należy do Unii Europejskiej, którzy odróżniają dług publiczny od deficytu, no i są tacy, z których to - można powiedzieć - wyparowało tak jak ten gaz z kopalni odkrywkowych - ironizował Kaczyński, nawiązując do krytykowanych wypowiedzi Komorowskiego.
Palikot zabrał głos zanim na mównicę po swojej stronie placu wyszedł Jarosław Kaczyński. Poseł PO przekonywał, że Bronisława Komorowskiego jest "ponadpartyjnym" kandydatem na prezydenta. Jako przykład podał wskazanie przez Komorowskiego - pełniącego obowiązki prezydenta - kandydatury Marka Belki na prezesa NBP.
Poseł PO zaznaczył, że nie wierzy w przemianę Kaczyńskiego. Przekonywał, że nie jest możliwe, by człowiek, który "przez 20 lat szkodził", stał się teraz innym człowiekiem. Kandydata PiS określił mianem "Jarek podróbka". Zwolennicy Palikota trzymali także tablice z tym hasłem.
Na zakończenie swojego wystąpienia Palikot wezwał swoich sympatyków do rozejścia się. Uczestnicy wiecu Palikota zaczęli rozchodzić się, gdy na mównicę po drugiej stronie placu wszedł Jarosław Kaczyński.
Kandydat PiS podkreślał, że w obliczu tragedii, jakie dotknęły Polskę "powinniśmy pamiętać, że potrzebna jest nam uczciwa rozmowa o Polsce (...), niepotrzebna nam jest wojna, niepotrzebne nam są ciężkie słowa, wrogie gesty". - Z naszej strony, z mojej słowy, takich słów na pewno nie usłyszycie - zapewnił.
Kaczyński zaznaczył, że Lublin to miasto-symbol, gdzie zawarto Unię Lubelską, która dała Polsce "potęgę, sukces polityczny, moralny, cywilizacyjny". Jak mówił, Lublin to miasto, które pięknieje, jest prężnym ośrodkiem akademickim. - To jest wielki sukces Lublina i fragment naszego wspólnego wielkiego sukcesu - ocenił.
Według kandydat PiS, przyszłość dzisiejszego świata, Europy, Polski "to jest to wszystko, co będziemy gromadzić w polskich głowach, tych młodych i tych bardziej dojrzałych". Jak mówił, musimy o tym pamiętać, "rozwijając kształcenie i polską naukę". Przekonywał, że na to nie może zabraknąć środków. Ale by tak się stało - mówił - potrzebna nam jest zgoda. - Dlatego tak często w trakcie tej kampanii mówię: koniec wojny polsko-polskiej (...). Ta wojna musi się koniecznie skończyć - powiedział Kaczyński.
- Nasza przyszłość jest w zgodzie, w kompromisie, w umiejętności porozumienia się i tylko ci, którzy będą potrafili w ten sposób uprawiania polityki wejść mogą działać pro publico bono, dla dobra publicznego - mówił kandydat PiS.
Podkreślił, że nie można zapominać o tym w czasie przedwyborczym, gdy dochodzi do starcia różnych kandydatów.
Zwolennicy PiS skandowali: "Jarek, Jarek" i "Wygra Jarek".