PolskaDwa światy

Dwa światy

W letnie weekendy oraz podczas upałów ciężarówki nie mogą się poruszać po polskich drogach. Transportowcy są oburzeni zakazami, gdyż wówczas ich pojazdy nie zarabiają na siebie. Jeśli temperatura powietrza przekroczy 30 stopni Celsjusza, a prognozy zapowiadają upały na kolejny dzień, to wprowadza się zakaz ruchu pojazdów powyżej 12 ton. Odwołuje się go dopiero, gdy temperatura spadnie poniżej 27 stopni.

04.08.2004 | aktual.: 04.08.2004 08:29

Od początku lipca obowiązuje zakaz ruchu samochodów o masie powyżej 12 ton w weekendy. Nie wolno im jeździć się w piątki od godz. 18.00 do 22.00, w soboty od 7.00 do 14.00 i w niedziele od 7.00 do 22.00. Jeden i drugi przepis nie dotyczy jednak wszystkich ciężkich pojazdów. Zwolnione z niego są m.in.: autobusy, służby specjalistyczne (np. policja, straż pożarna i drogowcy jadący do remontów), pojazdy przewożące żywność, żywe zwierzęta, prasę czy pocztę.

Asfalt nie wytrzymuje

Drogowcy przyznają, że asfalt nie wytrzymuje w upały nacisku kilkunastotonowych pojazdów. Najgorzej znoszą ruch ulice wybudowane przed 1990 rokiem.

- Nie tylko wysokie temperatury niszczą jezdnię, ale również niskie. Podczas mrozów asfalt pęka, a podczas upałów odkształca się i powstają koleiny. Im większy nacisk kół, tym te koleiny tworzą się szybciej i są głębsze - tłumaczy Bogumił Grenz, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Dlatego tak ważne jest znalezienie złotego środka skutecznego na chłody i ciepło. Właśnie po to przy ZDMiKP istnieje laboratorium drogowe.

Rzecznik drogowców tłumaczy, że od 1995 roku stosuje się w Polsce nową technikę budowy dróg tzw. SMA. Trasy zbudowane tą metodą są wytrzymałe na zmiany temperatur. W Bydgoszczy odporne na pogodę są więc najnowsze ulice: Kamienna, Lewińskiego, Węzeł Zachodni, rondo Toruńskie, ale także podjazd na Szubińskiej. Zwłaszcza jednak trasy wybudowane w latach 70. nie są przygotowane do przyjęcia takiego ruchu pojazdów.

W ubiegłym roku pracownicy Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymali w naszym województwie 81 samochodów łamiących zakazy jazdy dla TIR-ów. To aż 7 procent wszystkich naruszeń stwierdzonych przez ITD w zeszłym roku. Aż 15 zatrzymanych to kierowcy zagraniczni.

- Najczęściej tłumaczą się oni niewiedzą o zakazie, zaś Polacy używają argumentów osobistych, twierdząc np. że spieszą się do domu - mówi Zdzisław Drabent, wojewódzki inspektor transportu drogowego w Bydgoszczy.

Przez zakaz tracimy

Choć kary nie są może wyjątkowo dotkliwe (500 złotych za jazdę w weekend i 300 zł w upał), to właściciele firm transportowych boją się kontroli. Samochód zostaje odholowany na parking strzeżony, a karę musi zapłacić pracodawca, a nie kierowca.

- Musimy respektować zakazy. Jeździmy uczciwie, ale przez to nieraz ledwo wiążemy koniec z końcem - przyznaje Kazimierz Turzański, prezes bydgoskiej spółki "Aktywa". W innych firmach też potwierdzają, że przez zakazy, samochody stoją, a wówczas nie dość, że nie zarabiają, to przynoszą jeszcze straty przez opóźnienia w transporcie.

- Znam przykłady, że pojazd o ładowności 24 ton zabiera 34 tony węgla i wiezie przez cały kraj. Wiadomo, że taki pojazd bardziej niszczy drogi i to je, a nie nas powinno się wyeliminować - denerwuje się jeden z transportowców.

- Najdziwniejsze jest to, że nasze TIR-y jeżdżą po drogach krajów południowych i to są zupełnie inne dwa światy. Dlaczego choć są tam większe upały, to takie ograniczenia są wprowadzane jedynie sporadycznie? - pyta pracownica bydgoskiej firmy spedycyjnej, prosząca o anonimowość.

- Uzyskanie odporności na upał odbywa się kosztem odporności na mrozy - tłumaczy swoich kolegów z całego kraju Bogumił Grenz. - Tam są zupełnie inne warunki, a asfalt dobiera się do klimatu. Gdybyśmy w Polsce robili takie same drogi, jak tam, to nie wytrzymałyby zimy.

BT

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)