Duże wyzwania przed nowym ministrem gospodarki
Herve Gaymard zastąpił Nicolasa Sarkozy'ego na stanowisku ministra gospodarki i finansów Francji. Stoją przed nim trudne wyzwania - nie tylko dlatego, że nie dorównuje charyzmą poprzednikowi, ale dlatego, że będzie musiał zaradzić wyzwaniom, jakie stawia sytuacja francuskiej gospodarki.
30.11.2004 | aktual.: 30.11.2004 20:45
Gaymard przejmuje jej stery w gorszych okolicznościach, niż Sarkozy osiem miesięcy temu. Niższe jest przede wszystkim tempo wzrostu gospodarczego - w pierwszym kwartale tego roku wynosiło 0,7%, w drugim - 0,6%, tymczasem od lipca do września zmalało do 0,1%.
Wobec takich danych, we Francji nikt już nie wierzy w zapewnienia rządu, że tegoroczny wzrost PKB sięgnie 2,5%. Nawet urząd statystyczny INSEE obniżył prognozy do 2%; niezależni analitycy banku Societe Generale mówią o 1,8%.
Pole manewru Gaymarda jest o tyle ograniczone, że w 2005 roku będzie on musiał realizować budżet opracowany przez Sarkozy'ego. Zakłada on m.in. wzrost budżetowy w wysokości 2,5%. Osiągnięcie takiego wyniku, zdaniem analityków, także wydaje się mało prawdopodobne.
Problemem są ceny ropy, oscylujące wokół 50 dol. za baryłkę, i wysoki kurs euro, który hamuje francuski eksport, kształtujący się na poziomie z roku 2001.
Zdaniem analityków (np. z instytutu Rexecode) przyszłoroczny wzrost PKB we Francji wyniesie 2,2%, z możliwą korektą w dół.
Optymistycznie nie nastrajają także ogłoszone w poniedziałek przez INSEE dane o wydatkach konsumpcyjnych Francuzów, które w ujęciu miesiąc do miesiąca wzrosły w październiku o 0,9%. To o 0,5 pkt. proc. więcej, niż spodziewali się analitycy, ale - ich zdaniem - i tak za mało, by ożywić gospodarkę i dać impuls do powstania nowych miejsc pracy.
Bezrobocie będzie wielkim kłopotem Gaymarda, podobnie jak całego rządu. Ogłoszone we wtorek dane potwierdziły, że sięga 9,9%. Przed nowym ministrem stoi realizacja zamierzeń premiera Jean- Pierre'a Raffarina, który obiecał Francuzom, że w przyszłym roku liczba bezrobotnych spadnie o jedną dziesiątą, czyli do ok. 9%.
Tymczasem budżet pozostawiony przez Sarkozy'ego narzuca rządowi dużą dyscyplinę, wymuszoną przez unijny pakt stabilizacji. Chodzi o to, aby nie powtórzyła się groźba sankcji za nadmierny deficyt budżetowy, który w tym roku wyniesie prawdopodobnie 3,6%.
Sarkozy założył w budżecie, że deficyt wyniesie 2,9%, czyli niemal tyle, na ile pozwala pakt stabilizacyjny (3%). Założenia te potwierdziła Komisja Europejska, która jednak zapowiedziała, że przez cały 2005 rok będzie się bacznie przyglądać sytuacji budżetowej Francji.
Minister Gaymard będzie musiał jednak pamiętać, że w razie oznak przekroczenia dopuszczalnego deficytu Francji grozi wznowienie procedury karnej i surowe konsekwencje.
Michał Kot