Duda i Tusk w USA. "Prezydent musi pilnować premiera"
Radosław Fogiel skomentował zaplanowaną na marzec wizytę Andrzeja Dudy i Donalda Tuska w Białym Domu. Dlaczego prezydent USA zaprosił ich w tym samym czasie? - Temat wdzięczny dla tanich złośliwostek - stwierdził wiceszef komisji spraw zagranicznych.
W czwartek rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre poinformowała, że 12 marca prezydent USA przyjmie na wspólnym spotkaniu polskiego prezydenta i premiera. Spotkanie zbiegnie się z 25. rocznicą przystąpienia Polski do NATO. Zgodnie z komunikatem, przywódcy mają potwierdzić swoje niezachwiane poparcie dla obrony Ukrainy przed brutalną inwazją Rosji.
O to spotkanie został zapytany Radosław Fogiel w programie Gość Radia ZET. - Temat wdzięczny dla tanich złośliwostek. Mógłbym sobie pofolgować, że prezydent musi pilnować premiera i samego nie może go puścić ( na spotkanie z Joe Bidenem - przyp. red.), ale nie ma sensu - stwierdził poseł PiS.
- To dobrze, że całe kierownictwo polityczne kraju, prezydent i premier, będą wspólnie w Waszyngtonie - dodał już bardziej poważnie polityk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent i premier w jednym samolocie? Mało prawdopodobne
Ze względów bezpieczeństwa jest mało prawdopodobne, że Andrzej Duda i Donald Tusk spotkają się na pokładzie samolotu. Co jednak, gdyby przyszło im lecieć na jednym pokładzie?
- Mogę domniemywać na podstawie tego, co wiem, jak wyglądały rozmowy Donalda Tuska ze świętej pamięci prezydentem Lechem Kaczyńskim. W takich sytuacjach samolotowych, z tego, co słyszałem od uczestników, Tusk był całkiem sympatycznym rozmówcą - stwierdził Fogiel. Dodał jednak, że "jak tylko drzwi samolotu się zamykały, to wszystko się resetowało, nic nie było dotrzymane, zupełnie inne działania i wypowiedzi".
Źródło: Radio ZET, WP Wiadomości