Duchowny muzułmański: dla Iraku nie ma rozwiązania
Pół roku po zakończonej zwycięstwem Amerykanów wojnie w Iraku iracki intelektualista, teolog i filozof muzułmański Dżalal Al-Hanafi Al-Bagdadi nie widzi nadziei dla swojego kraju. O złą sytuację obwinia Amerykanów.
29.10.2003 21:42
"Dla Iraku nie ma rozwiązania" - mówi w rozmowie z 90-letni sunnicki duchowny, szejk jednego z najstarszych meczetów Bagdadu Al-Hulafa. W Iraku jest znany także jako pisarz i poeta, znawca literatury arabskiej.
"Historia Iraku jest dobrze znana. Irakijczycy mają to do siebie, że nie lubią władzy. Można nimi rządzić tylko wtedy, kiedy siłą zmusi się ich do posłuchu. Tego uczy nas historia - podkreśla Al- Hanafi. - Co Amerykanie sobie myślą, że mogą rządzić Irakiem i kierować irackim narodem? Kończy się tak, że Irakijczycy ich zabiją".
Po chwili dodaje: "Jest takie arabskie powiedzenie: kto nie ma pieniędzy, musi walczyć. I tak będzie. A Amerykanie sami sobie ten los zgotowali przez brak zdrowego rozsądku. Nie mają go do tego stopnia, że chcą z nas zrobić swój kolejny stan, i nie rozumieją, że to niemożliwe, bo Irakijczycy na to nie pozwolą".
Zdaniem szejka, rządy Amerykanów w Iraku sprowadzają się do tego, że ludziom żyje się źle. "Rozwiązano armię i policję; teraz ci ludzie - a nie wszyscy byli przecież zbrodniarzami - nie mają nic. Co najważniejsze, stracili szacunek u ludzi. To jest wiele pojedynczych, osobistych tragedii, a z drugiej strony właśnie z tego wzięło się bezprawie na ulicach. Z każdym dniem problemów będzie więcej" - mówi.
"Amerykanie zrobili bardzo wiele złego. Stąd tak zła opinia o nich. Prezydent Bush ma na koncie tylko jedną dobrą rzecz - na początek ramadanu zaprosił przywódców muzułmańskich w Ameryce na uroczysty posiłek. To wspaniale, ale dlaczego tak późno? I dlaczego tylko taki mały gest, który nie pasuje do wszystkiego tego, co robił wcześniej?".
Dla Al-Hanafiego Rada Zarządzająca nie jest prawowitym irackim rządem. "Trafili do niej ludzie, których nikt nie wybrał. Nie mają prawa mówić, że kogoś razem reprezentują - mówi. - Każdy z nich jest tam, bo jest sunnitą, szyitą, Turkmenem albo Kurdem. Dlaczego nie nazywają siebie po prostu Irakijczykami? Bo tak zadecydowali Amerykanie. Chociaż naprawdę nie mają rozeznania o naszym kraju. Są tu na zasadzie: dziel i rządź".
"Jednak to wszystko jest ceną za obalenie Saddama Husajna - podsumowuje Al-Hanafi. - __Za coś takiego naprawdę warto było zapłacić każdą cenę. Odsunięcie od władzy Saddama, który był kimś takim jak Napoleon czy Hitler, było wydarzeniem historycznym. Kiedyś historia oceni go tak, jak na to zasłużył"