ŚwiatDruga tura wyborów prezydenckich w Finlandii

Druga tura wyborów prezydenckich w Finlandii

W niedzielę o godz. 8 rano rozpocznie się w
Finlandii druga tura wyborów prezydenckich. Ponieważ fińskie prawo
wyborcze nie przewiduje ciszy przedwyborczej, konkurenci do fotela
prezydenckiego - kandydatka lewicy i aktualna prezydent Tarja
Halonen oraz reprezentant partii konserwatywnej Sauli Niinisteo -
wykorzystują sobotę na spotkania z wyborcami.

Druga tura wyborów prezydenckich w Finlandii
Źródło zdjęć: © AFP

28.01.2006 | aktual.: 28.01.2006 16:41

W pierwszej turze wygrała pani Halonen, otrzymując 46,3% głosów, a jej przeciwnik uzyskał 21,1%. Pozostałymi głosami podzieliło się sześciu innych kandydatów. Mogłoby się więc wydawać, że w drugiej turze Niinisteo nie ma już szans. Jednak "odziedziczył" on dużą cześć głosów po kandydatach, którzy odpadli w pierwszej turze i już pierwsze badania po pierwszej turze wskazywały na jego rosnącą popularność. Na przeszkodzie Halonen stanęła też pogoda.

W Finlandii przed dniem wyborów przeprowadza się kilkudniowe tzw. głosowanie wstępne drogą korespondencyjną. Wypełnione karty wyborcze oddaje się w specjalnych punktach w zalepionych kopertach. Otwiera się je i liczy dopiero razem z głosami wyjętymi z urn. W tej fazie wyborów tradycyjnie większość głosujących stanowią kobiety.

Finki niezależnie od poglądów politycznych w pierwszej turze poparły panią Halonen. Obecnie deklaruje to dwie trzecie kobiet. Natomiast 56% mężczyzn wspiera Niinisteo. Tymczasem fala mrozów, opadów śniegu i kłopotów komunikacyjnych spowodowały, że frekwencja w głosowaniu korespondencyjnym była niska. Przed Halonen stoi więc pytanie, czy w niedzielę kobiety pójdą masowo do urn.

Najnowsze badania preferencji wyborczych, których wyniki ogłoszono w piątek, mówią nadal o przewadze Halonen. Chce na nią głosować 51% wyborców, a na Niinisteo 49%. Natomiast w głosowaniu Internautów wynik był odmienny - 62% dla Niinisteo, a Halonen otrzymała tylko 38%. Rezultatów głosowania internetowego nie można przyjmować bezkrytycznie, gdyż jego wyniki są łatwe do zmanipulowania. Ale są one też sygnałem, który należy brać pod uwagę.

Fińska kampania wyborcza przebiegała bardzo spokojnie w porównaniu z podobnymi kampaniami w innych krajach. Doszło właściwie tylko do dwóch incydentów. W pierwszym, popierające Halonen pismo młodzieżówki partii socjaldemokratycznej, porównało Niinisteo do "...pewnego niemieckiego polityka, który w latach 30. nosił wąsik". Ten wybryk spotkał się z ostrą reakcją mediów. Zdecydowanie odcięła się od niego Halonen. Ona sama była obiektem innego ataku ze strony anonimowych zwolenników Niinisteo.

Nawiązując do jej bardziej radykalnych lewicowymi poglądów z czasów młodości, ruszyła kampania wysyłania SMS-ów, w których zarzucano pani prezydent, że w latach 60. i 70. chciała przyłączenia Finlandii do Związku Radzieckiego. Informację tą jednak szybko zdementowano. Odciął się od niej też Niinisteo i SMS- y tego typu znikły.

W poważnych dyskusjach podczas czterech debat telewizyjnych, kandydaci ostro spierali się głównie na temat polityki zagranicznej, spraw bezpieczeństwa i stosunku Finlandii do NATO. Halonen twierdziła, że ma pełne zaufanie do istniejącego systemu obronnego kraju. Podkreślała, że armia fińska jest w pełni porównywalna z armiami państw Sojuszu Północnoatlantyckiego i nie ma obecnie potrzeby szukania wsparcia ze strony NATO. Natomiast jej konkurent dowodząc, iż Pakt coraz bardziej się "europeizuje" mówił, że widzi w nim miejsce dla Finlandii, ale o tym musi zdecydować społeczeństwo "...bo tylko Finowie mogą wprowadzić Finlandię do NATO".

Mimo że do rozpoczęcia głosowania pozostało już tylko kilkadziesiąt godzin, nadal prawie jedna czwarta wszystkich uprawnionych do głosowania nie podjęła decyzji, kogo wybierze.

Michał Haykowski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)