Droga niczym szwajcarski ser: więcej dziur niż asfaltu
Mieszkańcy Zalasewa pomstują, bo droga wojewódzka biegnąca przez ich miejscowość, a łącząca Swarzędz z drogą krajową numer 11, nie nadaje się do użytku. Dziur jest tak wiele, że nie sposób ich ominąć. Nawet slalomem.
Tymczasem Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich zapowiada, że trzykilometrowy odcinek wyremontuje w roku 2012. Zaś za kilka miesięcy zmodernizowany zostanie 600-metrowy fragment, przebiegający przez Żerniki.
Przez Zalasewo przejeżdża każdy, kto chce ominąć remontowany wiadukt w Antoninku. - Tu są takie dziury, że można połamać zawieszenie w samochodzie. Nie możemy spokojnie dojechać do domów. Kiedy budowano nowe bloki, o drodze nikt nie pomyślał - mówi Henryk Radoła z Zalasewa.
Dziura na dziurze, a spod asfaltu wystają kocie łby. Wyrwy mają po 30 centymetrów głębokości. Najgorsze są duże ciężarówki, jak taka wpadnie w dziurę, rozbija ją i powstaje dwa razy większa - dodają inni mieszkańcy.
Kto wie o tej sytuacji, przejeżdżając przez wieś położoną między Swarzędzem a drogą krajową nr 11, po prostu zwalnia.
Na dziurach problem się zresztą nie kończy. Po deszczu woda z jezdni zalewa piwnice budynków. Większość właścicieli musi ją wypompowywać. W okolicach Zalasewa drogowcy postawili znaki informujące o tzw. "przełomach". Firma wynajęta do utrzymania drogi, próbuje, mimo kapryśnej pogody łatać gigantyczne wyrwy, ale efekty tych zmagań są marne.
- To, co dzisiaj wrzucili do dziury w jezdni, wypadnie najpóźniej w czwartek - mówi Henryk Radoła. Przy drodze, opodal przedszkola znajduje się między innymi zawór wodociągowy. Mieszkańcy boją się, że samochody omijające dziury uszkodzą ten zawór. Samorządowcy ze Swarzędza twierdzą, że chcieliby pomóc, ale...
- Nie możemy wydawać gminnych pieniędzy na remont drogi wojewódzkiej - tłumaczy Zbigniew Zastróżny z Wydziału Rozwoju Urzędu Miasta i Gminy Swarzędz.
Mieszkańcy tego nie rozumieją. Przecież na dziurach gmina też traci. Przez Zalasewo jeżdżą gminne, nowoczesne autobusy. Na takiej drodze nie trudno o usterkę. Kierowcy przeklinają trzykilometrowy odcinek, bo muszą nim jechać wolniej niż przewiduje rozkład jazdy. Jeśli zaś mają spóźnienia, nie dostają premii. Samorządowcy są zadowoleni z siebie, bo... wysłali do Wielkopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich wiele pism, domagając się naprawy drogi.
- Wiem o fatalnym stanie tej trasy. Naprawiamy ją niemal codziennie. Zasypujemy dziury, ale pomaga to na krótko. Z poważniejszym remontem musimy poczekać na lepszą pogodę - mówi Andrzej Staszewski, naczelnik działu utrzymania WZDW.
Żeby ułożyć nowy dywanik asfaltowy, trzeba ogłosić przetarg. To oznacza, że zanim się on rozpocznie, minie jeszcze wiele miesięcy.