Droga do skrócenia kadencji Sejmu nie jest jeszcze zamknięta?
"Życie Warszawy" pisze, że droga do
skrócenia kadencji Sejmu jeszcze nie jest zamknięta.
15.02.2006 | aktual.: 15.02.2006 07:14
Bracia Kaczyńscy postraszyli politycznych partnerów rozwiązaniem Sejmu i zmusili ich do uległości. Gdy nastąpi kolejny kryzys, wyciągną ostatni skuteczny straszak: dymisję rządu - uważa dziennik.
Według gazety po uchwaleniu budżetu, PiS - w razie kolejnej niesubordynacji Samoobrony lub LPR - zostanie już tylko jeden straszak. Drogą do skrócenia kadencji Sejmu i rozpisania przyspieszonych wyborów będzie wyłącznie dymisja rządu Marcinkiewicza.
Wystarczy do tego wniosek podpisany przez 46 posłów, a przegłosowany przez większość ustawową (większość głosów za, przy co najmniej połowie obecnych posłów na sali). Wtedy prezydent przyjmuje dymisję rządu, a Sejm ma 14 dni na wyłonienie premiera i Rady Ministrów.
Jeśli po tym terminie premiera nie będzie, lub sformowany przezeń gabinet nie uzyska wotum zaufania, prezydent ma 14 dni na przedstawienie swego kandydata na premiera. Jeśli także i on nie uzyska wotum zaufania, prezydent rozwiązuje Sejm i rozpisuje nowe wybory.
Wykazujemy dużą determinację, by zapewnić stabilność sytuacji politycznej, bo szybkie nowe wybory to ostateczność - uważa Tadeusz Cymański. Jego zdaniem, jeśli jednak LPR i Samoobrona ostatecznie zawiodą jako partnerzy polityczni, PiS nie zawaha się przed działaniem zdecydowanym.
Zerwanie paktu oznacza utratę zaplecza parlamentarnego dla rządu. Premier i rząd pozbawiony tego zaplecza będą łódeczką miotaną przez morskie bałwany, takiej sytuacji sobie nie wyobrażam - mówi "Życiu Warszawy" Cymański. (PAP)