Dramatyczne sceny w Kopenhadze. Atak serca Duńczyka Eriksena na stadionie. Realizator transmisji się tłumaczy
Dramatyczne sceny ze stadionu w Kopenhadze, gdzie duński piłkarz Christian Eriksen miał atak serca i był reanimowany na murawie, obiegły cały świat. Wielu widzów miało też bardzo duże wątpliwości co do sposobu pokazywania całej sytuacji w telewizji. Realizator transmisji Jean-Jacques Amsellem wyjaśnił w rozmowie z "L'Equipe", jakie decyzje podejmował i czy dostawał wskazówki ze strony UEFA.
To były długie minuty niepewności i strachu. Gdy pod koniec pierwszej połowy meczu Dania – Finlandia lider gospodarzy Christian Eriksen nagle upadł bezwiednie na murawę, przez nikogo nieatakowany, cały stadion wstrzymał oddech. Natychmiast okazało się również, że konieczna jest reanimacja, bo akcja serca została zatrzymana. W tym czasie kamera pokazywała sytuację wokół leżącego zawodnika, przede wszystkim kordon, który utworzyli wokół niego koledzy z reprezentacji oraz pełne niepokoju twarze kibiców siedzących na stadionie w Kopenhadze.
Realizatorem obrazu był podczas tego meczu Francuz Jean-Jacques Amsellem. Kiedy okazało się, że Eriksenowi przywrócono funkcje życiowe i że znajduje się on w "stanie stabilnym", realizator wyjaśnia, jakie decyzje podejmował podczas tego dramatycznego zdarzenia.
- Poleciłem swoim ludziom, aby nie puszczali obrazu na zawodnika. Mieliśmy na stadionie ponad 30 kamer, więc nie byłoby z tym problemu, ale zdecydowaliśmy, aby w ogóle nie było zbliżeń. Natomiast rzeczywiście w pewnym momencie podjąłem decyzję, że możemy pokazać płaczących duńskich zawodników (stali wokół miejsca, gdzie upadł Eriksen, zasłaniając go również przed kamerami – red.), żeby uwidocznić, jak bardzo to przeżywają i jak są ze swoim kolegą w tym trudnym momencie – mówi Amsellem.
Francuz ujawnia też, w taki sposób interweniowała UEFA, Europejska Federacja Piłkarska.
- Nasz producent Johnny Séverin był w kontakcie z UEFA. Zalecenia były jasne – nie dawać zbliżeń, ani tym bardziej momentu, kiedy przeprowadzano reanimację. Z kolei nie było wątpliwości, żeby pokazywać ogromne emocje, które były w tym czasie na trybunach – mówi Amsellem.
Burza po słowach Adama Niedzielskiego. Bartosz Arłukowicz komentuje
W rzeczywistości przez chwilę taki obraz na ekranach się pojawił. Tuż po wejściu na murawę ekipy medycznej widać było, jak rozpoczęła się akcja reanimacyjna, na co zresztą zwracał uwagę Kazimierz Węgrzyn, który komentował spotkanie razem z Mateuszem Borkiem.
Amsellem broni jednak decyzji o pokazywaniu zbliżeń na kibiców, a także na pozostałych zawodników i sztaby obydwu drużyn. –Tylko szeroki plan nie pokazałby takich emocji. A one były przecież ogromne. Dlatego pokazaliśmy smutek kibiców, zawodników i tych wszystkich, którzy byli w tym czasie na stadionie. Nie uważam, że pokazaliśmy za dużo. Najważniejsze jednak jest to, że Eriksen odzyskał przytomność – powiedział Jean-Jacques Amsellem.