Dramat w cyrku - krata oddzielająca lwy runęła na dzieci
To miała być frajda i niezapomniana zabawa dla dzieci z Kętrzyna (woj. warmińsko-mazurskie). Maluchy z wypiekami na twarzy oglądały występy artystów w cyrku, który przyjechał do miasta. Ale spektakl zakończył się tragicznie. W pewnym momencie na dzieci runęła krata zabezpieczająca widownię przed atakiem lwów. Przygnieciony ciężkim żelastwem 7-letni Bartosz i rok młodsza dziewczynka trafili do szpitala.
Na przyjazd cyrku dzieci z Kętrzyna czekały cały rok. W małym miasteczku to wielkie wydarzenie. Bilety na spektakl rozeszły się błyskawicznie. Kiedy widownia się zapełniła, rozpoczął się pokaz. Organizator zapewnił prawdziwy show. Wystąpili akrobaci, klauni i połykacze mieczy. Wszyscy doskonale się bawili. W pewnym momencie maluchy mogły pojeździć na arenie na wielbłądzie. Chętnych było bardzo dużo i spektakl zaczął się przedłużać. A w programie był jeszcze pokaz lwów.
Przed wypuszczeniem niezwykle niebezpiecznych zwierząt, arena musiała zostać odgrodzona wysoką na kilka metrów metalową kratą zespawaną z grubych prętów. Jeden element takiej konstrukcji waży kilkadziesiąt kilogramów.
Pracownicy cyrku zaczęli montować zabezpieczenie. – Zauważyłam pośpiech obsługi, kiedy spektakl zaczął się opóźniać - wspomina jedna z uczestniczek, Mariola Kowalkowska (32 l.). – Wszystko przez chętnych na przejażdżki na wielbłądzie - wspomina.
Właśnie wtedy doszło do dramatu. Jedna z krat została źle zabezpieczona specjalną klamrą, zachwiała się i w jednej chwili runęła na siedzące w loży dzieci. Na całe szczęście najpierw oparła się o metalowy słup, a dopiero potem osunęła się na czwórkę maluchów. Inaczej mogłoby dojść do tragedii. Krata uderzyła w głowę 7-letniego Bartosza i siedzącą obok 6-letnia koleżankę. Cala widownia zamarła.
– Nikt z władz cyrku nie wezwał karetki. Pracownicy dokończyli montaż krat i jakby nic się nie stało rozpoczął się pokaz lwów. Zabraliśmy dzieci na zewnątrz. Tam maluchami zajęła się jakaś pani, która pracuje w szpitalu, ja wezwałam pogotowie i policję - opowiada zdenerwowana babcia Bartka.
Chłopiec i jego koleżanka trafili do szpitala. 6-latka miała wstrząśnienie mózgu i była cała potłuczona, a Bartosz miał rozciętą głowę. Lekarze założyli mu sześć szwów. Najgorsze, że chłopiec miesiąc temu wyszedł ze szpitala, gdzie przeszedł poważną operację oczu. Upadek kraty mógł spowodować u niego nieodwracalną ślepotę.
- Pracownik cyrku, który montował kratę był trzeźwy. Pod nadzorem prokuratury zostało wszczęte śledztwo. Pracownik może odpowiadać za narażenia na niebezpieczeństw utraty zdrowia i życia - mówi Mariola Ostaszewska z KWP w Olsztynie.
- Przepraszam rodziców. Po raz pierwszy w historii naszego cyrku doszło do czegoś takiego - mówi nam właściciel cyrku - Stanisław Zalewski.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Robią trumny dla zwierząt! W Polsce też pochowasz pupila!