ŚwiatDramat w Algierii trwa. Widmo wojny u bram Europy

Dramat w Algierii trwa. Widmo wojny u bram Europy

Algierska agencja prasowa APS poinformowała w piątek, że operacja
uwalniania zakładników w kompleksie gazowym jest kontynuowana i że zabezpieczono tam pomieszczenia mieszkalne. Los wielu zakładników jest nieznany. Tymczasem "Rzeczpospolita" wskazuje, że tragiczne wydarzenia oznaczają, że nowa wojna z terrorem nie będzie tylko lokalnym konfliktem. Dżihadyści już zapowiedzieli kolejne akty przemocy.

Dramat w Algierii trwa. Widmo wojny u bram Europy
Źródło zdjęć: © AP | DigitalGlobe

18.01.2013 | aktual.: 18.01.2013 14:05

Według APS, powołującej się na przedstawicieli sił bezpieczeństwa, algierskie oddziały specjalne zabiły 18 islamistów i kontynuują operację.

Los wielu zakładników w kompleksie gazowym In Amenas w dalszym ciągu nie jest znany. Dotyczy to Amerykanów, Brytyjczyków, Francuzów, Norwegów, Malezyjczyków, Japończyków i Algierczyków.

Japonia zażądała w piątek od Algierii priorytetowego traktowania życia zakładników. Nieznany jest los 14 Japończyków.

Agencja AP pisze, powołując się na niewymienionego z nazwiska przedstawiciela władz USA, że część amerykańskich zakładników uciekła, ale inni pozostają w rękach porywaczy, bądź ich los nie jest znany. Rzecznik Białego Domu Jay Carney powiedział, że administracja Baracka Obamy oczekuje wyjaśnień od rządu Algierii.

Premier Wielkiej Brytanii David Cameron powiedział, że brytyjscy specjaliści ds. negocjacji są gotowi pomóc w rozwiązaniu kryzysu. Szef brytyjskiego rządu oświadczył też, że jest "rozczarowany" tym, iż nie został poinformowany z wyprzedzeniem o operacji sił algierskich.

Cameron powiedział też po posiedzeniu sztabu kryzysowego, że z najnowszych informacji wynika, iż liczba Brytyjczyków zagrożonych w Algierii - pierwotnie zakładano, że chodzi o około 30 - została "znacząco zredukowana".

Brytyjski koncern BP poinformował, że na terenie kompleksu gazowego znajduje się jeszcze "niewielka liczba" jego pracowników. Ich los nie jest znany. W nocy z czwartku na piątek BP zaczął wycofywać z Algierii wszystkich pracowników, których obecność nie jest tam absolutnie konieczna.

Dżihad bliżej Europy

Jak pisze "Rzeczpospolita", atak na instalację gazową zachodniego koncernu oznacza spełnienie gróźb islamistów, którzy po pierwszych nalotach na ich pozycje w Mali, zapowiedzieli świętą wojnę z Zachodem. Dżihadyści grozili, że wezmą zbrojny odwet na celach francuskich, a nawet obywatelach innych państw zachodnich.

Algieria została uznana za stronę konfliktu, ponieważ władze tego kraju, które od lat 90. zwalczały u siebie islamistyczne podziemie, udostępniły Francji swoją przestrzeń powietrzną - czytamy w gazecie. Podobny los może spotkać inne kraje, które w jakiś sposób zaangażowały się w malijski konflikt.

Dżihadyści już zapowiedzieli kolejne akty terroru. Ugrupowanie o nazwie Zamaskowana Brygada ostrzegło Algierczyków, by "trzymali się z dala od instalacji zagranicznych firm, ponieważ uderzy tam, gdzie jest to najmniej oczekiwane" - podała ANI, powołując się na rzecznika ugrupowania. Według Reutera agencja ma bliskie kontakty z grupą, na której czele stoi znany algierski watażka Mochtar Belmochtar.

Niejasny bilans ofiar

W czwartek algierskie siły podjęły próbę odbicia zakładników, w czasie której, jak informowała agencja Reutera, zginęło 30 zakładników, w tym kilku obcokrajowców, a także 11 porywaczy. Z kolei rzecznik islamistów, cytowany przez agencję ANI, mówił, że w operacji zginęło ok. 50 ludzi, w tym 34 zakładników. Źródła w algierskich służbach bezpieczeństwa nazwały ten bilans "niepoważnym".

Jeden z francuskich zakładników, cytowany przez agencję Reutera, opowiadał, że przez co najmniej 40 godzin ukrywał się w innym pomieszczeniu niż pozostali obcokrajowcy. Jedzenie dostarczali mu w tajemnicy algierscy koledzy.

Algierskich pracowników kompleksu gazowego In Amenas było według różnych źródeł kilkuset. Dyrektor firmy cateringowej, dla której pracowało ok. 150 Algierczyków, twierdzi, że wszyscy jego pracownicy są bezpieczni. Algierczyków trzymano w innym miejscu niż cudzoziemców.

Porwali 41 cudzoziemców z 10 krajów

Porywacze, którzy w środę rano zaatakowali kompleks, twierdzą, że w ich rękach było 41 cudzoziemców; według agencji AP pochodzili oni co najmniej z 10 krajów.

Wśród zakładników było też kilkuset Algierczyków, ale tamtejsze media twierdzą, że większość z nich uwolniono. Norweski koncern gazowy Statoil, jeden z trzech eksploatujących to pole gazowe (obok algierskiego Sonatracha i brytyjskiego BP), podał, że trzech jego algierskich pracowników było zakładnikami. Ponadto porywacze przetrzymywali dziewięciu Norwegów.

Wśród porwanych było też siedmiu Amerykanów, ale tylko dwóch przeżyło szturm algierskich sił specjalnych - podała AP, powołując się na islamistów. Porywacze przetrzymywali też kilku Brytyjczyków, ale dwóch z nich miało zginąć w czasie czwartkowej operacji.

Japońskie władze poinformowały o trzech pracownikach, którzy są bezpieczni, i o 14 innych, których los jest nieznany.

Była też mowa o zakładnikach z Filipin, Malezji, Francji, Rumunii oraz 36-letnim Irlandczyku, który - jak podały irlandzkie władze - jest wolny i bezpieczny.

Cytowany przez Reutera irlandzki inżynier mówił o czterech dżipach, którymi przewożeni byli zakładnicy, wysadzonych w powietrze przez algierskie siły; porywacze zażądali, by umożliwiono im wywiezienie zakładników za granicę.

Francuskie firmy wzmacniają bezpieczeństwo

Ok. 500 francuskich przedsiębiorstw działających w Algierii podało, że wzmacnia bezpieczeństwo swoich obiektów, ale nie rozważa wycofania się z kraju po ataku islamistycznego komanda - podkreśliła w piątek przewodnicząca największej organizacji pracodawców Medef.

Laurence Parisot dodała, że od 24 godzin ma informacje o "zaostrzeniu wszelkich procedur w celu maksymalnego zabezpieczenia personelu i obiektów", ale nie wchodzi w grę wycofanie się z regionu.

Terroryści twierdzą, że ich atak był reakcją na rozpoczętą 11 stycznia operację francuskich wojsk na północy Mali, kontrolowanej od wiosny przez islamistów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)