PolitykaDramat prześladowanych chrześcijan. Sytuacja ciągle się pogarsza

Dramat prześladowanych chrześcijan. Sytuacja ciągle się pogarsza

• Krwawy zamach w Lahore był kolejnym z serii ataków wymierzonych w chrześcijan
• Życie chrześcijan w Pakistanie wiąże się z nieustannym zagrożeniem
• Prześladowanie wyznawców tej religii z roku na rok przybiera coraz większe rozmiary

Dramat prześladowanych chrześcijan. Sytuacja ciągle się pogarsza
Źródło zdjęć: © AFP | Arif Ali
Oskar Górzyński

29.03.2016 | aktual.: 30.03.2016 20:07

Niedziela wielkanocna to dla chrześcijan najważniejszy dzień w roku i najradośniejsze święto. Nie inaczej jest w Lahore, drugim największym mieście Pakistanu, gdzie wiele chrześcijańskich rodzin ten dzień postanowiło spędzić podobnie jak spędza się go tam, gdzie wyznawcy Chrystusa są większością - z rodziną, na spacerze, w parku. Jednak o ile w większości krajów takie rzeczy to normalność, próby normalnego życia w Pakistanie wiążą się z nieustannym ryzykiem. Przekonały się o tym ofiary niedzielnego zamachu w parku Gulszan-e-Ikbal, gdzie chrześcijańskie rodziny wyszły świętować Wielkanoc. W wyniku ataku bombowego zorganizowanego przez pakistańskich Talibów zginęło co najmniej 70 osób, w tym 29 dzieci. Atak był wymierzony w chrześcijan, choć większość ofiar - podobnie jak w przypadku większości zamachów terrorystycznych na świecie - stanowili muzułmanie. Masakra w Lahore stanowi jednak dla świata przypomnienie, że w Pakistanie - oraz wielu innych krajach na świecie - chrześcijanie wciąż są prześladowani - i
to na większą skalę niż jakakolwiek inna grupa wyznaniowa. A ich sytuacja z roku na rok tylko się pogarsza.

- To ludzie tacy jak my, starają się żyć normalnie. Tylko że wymaga to od nich wielkiej odwagi, determinacji i głębi wiary, by na przemoc nie odpowiadać przemocą - mówi o codzienności pakistańskich chrześcijan Magdalena Wolnik, dziennikarka i autorka filmów o sytuacji chrześcijan w Pakistanie i innych miejscach świata.

Niedzielny zamach, choć szokujący i krwawy, nie był odosobnionym przypadkiem. Zaledwie rok temu doszło do zamachów bombowych na kościół katolicki w Juhanabad, zaś dwa lata temu w Peszawarze, gdzie zginęło 127 osób. To mimo faktu, że za sprawą decyzji władz każdy obiekt kultu jest ogrodzony wysokim płotem i strzeżony przez siły bezpieczeństwa. Nie czyni to jednak życia chrześcijan łatwiejszego i bezpieczniejszego. Szczególnie, że w kraju wciąż obowiązuje prawo o bluźnierstwie, często wykorzystywane w sąsiedzkich porachunkach, którego ofiarą najczęściej padają mniejszości religijne. Tak jak w słynnym przypadku Asii Bibi, katoliczki skazanej na śmierć za rzekome bluźnierstwo.

Politycy i osoby publiczne, które postulują zniesienie fundamentalistycznej ustawy, ryzykują nie tylko utratą reputacji, ale i życia. Tak jak Shabhaz Bhatti, katolik i pierwszy minister ds. mniejszości, zamordowany w 2011 roku. Albo gubernator stanu Pendżab Salman Taseer, zastrzelony przez swojego ochroniarza, Mumtaza Qadriego. Morderca, który oddał w stronę Taseera 28 strzałów, stał się zresztą bohaterem dla wielu radykalnych Pakistańczyków. W jego obronie wielokrotnie demonstrowały wielotysięczne tłumy. Szacuje się, że na jego pogrzeb (Qadri został ostatecznie skazany na śmierć przez powieszenie) przyszło nawet 100 tysięcy ludzi. Jak mówi Wolnik, takie nastawienie części pakistańskich muzułmanów jest tym bardziej przejmujące, że chrześcijanie są w tym kraju niewielką i zmarginalizowaną mniejszością, która mimo prześladowań stara się żyć w zgodzie z muzułmanami. - Nie stanowią dla nikogo żadnego zagrożenia. Co więcej, próbują być mostem między poszczególnymi grupami religijnymi i nie odpowiadają przemocą na
przemoc - mówi dziennikarka. - Oni żyją w tym kraju od czasów Tomasza Apostoła i są dumni z bycia Pakistańczykami, ale płacą za to wysoką cenę - dodaje.

Przykładem takiej postawy jest działalność wspólnoty Sant'Egidio (św. Idziego), globalnej organizacji katolickiej wywodzącej się z Rzymu, ale obecnej także w wielu miastach Pakistanu. Członkowie wspólnoty, choć sami pochodzą najczęściej z najuboższych miejsc i klas społecznych, pomagają potrzebującym, organizują - często razem z muzułmanami - modlitwy o pokój.

- Prowadzą też "szkoły pokoju", czyli świetlice, w których opiekują się dziećmi zarówno chrześcijan jak i muzułmanów - mówi Wolnik.

Obraz
© (fot. WP)

Pakistan należy do miejsc, w których życie chrześcijan jest najcięższe. Ale nie jest jedynym krajem, gdzie otwarte wyznawanie wiary w Chrystusa jest obarczone ryzykiem więzienia lub śmierci. Według raportu międzynarodowej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. W dziesięciu państwach świata poziom tych prześladowań jest "ekstremalny". Obok Pakistanu, należą do nich m.in. Syria i Irak, na terytorium których rozciąga się "kalifat" Państwa Islamskiego, a także Nigeria (celem terrorystów z Boko Haram są często kościoły i chrześcijańskie wioski).

W Sudanie, mimo secesji w większości chrześcijańskiej, południowej części kraju, dyktator Omar al-Baszir prowadzi politykę "jednego państwa, jednej kultury i jednej religii", a systematyczne prześladowania chrześcijan - od aresztowań duchownych po szturmy sił bezpieczeństwa na kościoły - noszą według organizacji praw człowieka znamiona czystki etnicznej. Wyznawanie wiary jest zabronione lub wiąże się z ryzykiem więzienia także w Iranie, Arabii Saudyjskiej i Korei Północnej. W Turkmenistanie, Erytrei, Chinach i Wietnamie represjom poddawani są wszyscy ci, którzy należą do innych niż podległe władzom, oficjalnie sankcjonowane kościoły.

Jak pokazują wszystkie raporty na temat, sytuacja z roku na rok tylko się pogarsza. Jak wynika z raportu PCPM, tylko w jednym z krajów status chrześcijan się w ostatnich latach poprawił, podczas gdy w aż 17 zaobserwowano zmiany na gorsze. Z kolei według badania amerykańskiej organizacji OpenDoors, rok 2015 był najgorszym pod tym względem od czasu początku raportu. Szacuje się, że z powodu swojej wiary zginęło 7 tysięcy chrześcijan, zaś tylko w Iraku i Syrii, za sprawą wysiedleń i uchodźstwa liczba zmniejszyła się o ponad milion. W ujęciu globalnym chrześcijanie spotykają się z prześladowaniem w niemal 50 krajach świata.

- To nie jest problem dotyczący wąskiej grupy. To jest problem globalny, który wymaga reakcji społeczności międzynarodowej - mówi David Curry, przewodniczący OpenDoors.

Zobacz również: Waszczykowski: Nikt nie radzi sobie z terroryzmem
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)