PolskaDramat koni ze stadniny w Prądzewie

Dramat koni ze stadniny w Prądzewie

Skrajnie zaniedbane, wychudzone, z ropiejącymi ranami - w takim stanie są konie trzymane w stadninie w Prądzewie w województwie łódzkim. Dziesięć z nich już zostało zabranych przez Pogotowie i Straż dla Zwierząt w Trzciance. Ich właścicielem jest łódzki przedsiębiorca Krzysztof K.

Dramat koni ze stadniny w Prądzewie
Źródło zdjęć: © Pogotowie i Straż dla Zwierząt

22.08.2009 | aktual.: 22.08.2009 19:13

Informacja o tym, iż właściciel znęca się nad zwierzętami trafiła do Pogotowia i Straży dla Zwierząt w Trzciance kilka dni temu. Reakcja była błyskawiczna. – Postanowiliśmy sprawdzić warunki utrzymania zwierząt, bo z fotografii, jakie nam nadesłano wynikało, iż koniom zagraża życie - mówią pracownicy Pogotowia.

Posiadłość w Prądzewie należy do Krzysztofa K. Bywa on rzadko w tym miejscu, a stajenny, który zajmuje się końmi, nie jest w stanie należycie zadbać o wszystkie.

55 koni od wielu miesięcy żyje w półmetrowych odchodach, bez ściółki. – Kontrola, jaką przeprowadziliśmy, była dla nas wstrząsająca. W najgorszym stanie było kilka źrebaków, którym w skórę wrastały kantary. Skóra gniła, ropiała. Konie były wychudzone – miały utrudnione pobieranie pokarmu. Za każdym razem, gdy przeżuwały siano, odczuwały straszny ból i cierpiały niewyobrażalnie – mówi Krystyna Kukawska, inspektor Pogotowia i Straży dla Zwierząt w Trzciance.

Po kilkugodzinnej kontroli, jaka odbyła się w miniony wtorek, 10 koni zabrano z „piekła” i przetransportowano w bezpieczne miejsca. Tam rozpoczęło się ich leczenie. – Stan psychiczny tych zwierząt jest bardzo zły. Boją się człowieka. Są przerażone. Aż strach pomyśleć, co tam mogło się dziać przez ostatni czas – mówi Grzegorz Bielawski, prezes Pogotowia i Straży dla Zwierząt w Trzciance.

W ciągu kilku następnych dni leczenie odbywać się będzie także w feralnej stajni. – Jest jeszcze kilka koni, którym zdejmowane będą zbyt ciasne kantary. Problem jednak w tym, że są to konie półdzikie i aby je złapać najpierw trzeba je uśpić i wtedy dokonać zabiegu – dodaje Krystyna Kukawska.

Inspektorzy Pogotowia i Straży dla Zwierząt złożyli już wniosek w Urzędzie Gminy w Łęczycy o odebranie koni właścicielowi. Na terenie posesji była także policja, którą wezwali inspektorzy organizacji.

- Właściciel musi ponieść surowe konsekwencje za znęcanie się nad zwierzętami. Za ten czyn grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Będziemy także wnioskować o zakaz posiadania przez niego zwierząt i wykreślenie go z listy członków Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich w Polsce – podkreśla Bielawski.

Pogotowie i Straż dla Zwierząt zwraca się z prośbą o pomoc rzeczową i finansową dla uratowanych koni. Dla kilkudziesięciu zwierząt potrzebne są preparaty na odrobaczenie, owies, witaminy, a także środki finansowe na zapłacenie za odkażanie ran, zabiegi chirurgiczne, zabiegi kowalskie oraz transport. Dary przekazywać można na adres: Pogotowie i Straż dla Zwierząt w Trzciance; Pl. Pocztowy 4/6, 64-980 Trzcianka; tel. 512 100 550; nr konta PKO BP SA w Czarnkowie nr 87 1020 3844 0000 1702 0048 10 93 z dopiskiem „Pomoc dla koni”

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)