ŚwiatDr Stan Nagorski o eutanazji dzieci: nie chciałbym być ostatnią osobą, którą to dziecko zobaczy

Dr Stan Nagorski o eutanazji dzieci: nie chciałbym być ostatnią osobą, którą to dziecko zobaczy

Dr Stan Nagorski o eutanazji dzieci: nie chciałbym być ostatnią osobą, którą to dziecko zobaczy
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej
29.01.2014 09:33, aktualizacja: 30.01.2014 10:13

- Eutanazja jest zabiegiem ostatecznym, także dla lekarza. Kiedy towarzyszę przez lata choremu dorosłemu, ale którego eutanazja jest definitywnym uwolnieniem od cierpień, wiem, że możliwości medycyny dobiegły końca. Ale zadać śmierć krańcowo wyczerpanemu dziecku przerastałoby moje siły - mówi dr Stan Nagorski, belgijski lekarz dokonujący eutanazji, w rozmowie z "Polityką".

Belgia jest bliska zezwolenia na eutanazję dzieci. W maju ma się odbyć głosowanie w parlamencie nad nowelizacją ustawy w tej sprawie.

Od 2002 r. w Belgii dopuszczalne jest eutanazja osób dorosłych. Od tego czasu zdecydowało się na nią ok. 15 tys. osób. Zdaniem ustawodawcy w przypadku dzieci będą to trzy-cztery przypadki rocznie w całym kraju.

Dr Nagorski w rozmowie z "Polityką" deklaruje, że "zdecydowanie nie podejmie się zabiegu" eutanazji w przypadku dzieci. - Przed oczyma miałbym życie, które dopiero co się zaczęło. I chociaż wiedziałbym, że nie ma dla niego ratunku, nie chciałbym być ostatnią osobą, którą to dziecko zobaczy - wyjaśnia.

A widział już wielu pacjentów, choć wiekowych, których oczy błagały o śmierć. Dr Nagorski wskazuje, że eutanazja wybawia pacjenta z niewyobrażalnego cierpienia. Ale nie jest bez znaczenia dla lekarza, który dokonuje zabiegu. Jak mówi - eutanazja osacza śmiercią także i jego. - To nie jest tylko sprawa pacjenta, to także ciężkie doświadczenie dla lekarza. I przyznanie się do porażki: że pacjentowi nie można w żaden sposób przedłużyć życia, że jedyną pomocą jest trzymanie go za rękę po aplikacji środków - wyjaśnia. Zaznacza przy tym, że "nigdy nie wykonuje się eutanazji, gdy istnieje choć iskierka nadziei na uratowanie chorego".

Dr Nagorski tłumaczy, że są sytuacje, kiedy odmawia dokonania eutanazji. - Kiedyś któryś z kolegów poprosił mnie, abym go zastąpił, nie zgodziłem się. Muszę mieć pewność, że zrobiłem wszystko, aby pomóc pacjentowi, że go leczyłem najlepiej, jak mogłem, tylko, że przegrałem - mówi.

Ostatnie chwile przed i w trakcie wykonywania zabiegu są - jak ocenia dr Nagorski - bardzo intymne, pełne ciszy i skupienia. Jest wówczas sam z pacjentem, którego rodzina jest gdzieś w pobliżu. Czas od zrobienia zastrzyku do stwierdzenia zgonu to pięć do dziesięciu minut.

Zdaniem Nagorskiego "eutanazja w pewnych przypadkach może być aktem łaski, aktem, z którego lekarz może być dumny pomimo dramatycznego przeżycia emocjonalnego, jakie w nim wywołuje". Mimo to ocenia, że eutanazja nie stanie się powszechną metodą. - Większość ludzi, nawet bardzo chorych, boi się śmierci. Dla nich, mimo straszliwej choroby, życie ma wciąż wartość - tłumaczy. I dodaje: "eutanazja jest nienormalnym wyjściem z jeszcze bardziej nienormalnej sytuacji".

Dr Stan Nagorski jest absolwentem Akademii Medycznej we Wrocławiu. W Belgii pracuje od 1978 r. Jest lekarzem rodzinnym. Pracował także w Anglii, Sudanie, wybrzeżu Kości Słoniowej, w Iraku i Gwinei. Jest członkiem Komisji Etyki brukselskiej kliniki Edith Cavell.

Źródło: Polityka

Źródło artykułu:Polityka
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także