Trwa ładowanie...
20-02-2013 16:39

Dr Sergiusz Trzeciak o rekonstrukcji rządu Donalda Tuska

- Premier po raz kolejny udowodnił, że trzyma rękę na pulsie i nikt nie wymusi na nim dokonania zmian w rządzie. Trzyma wszystkich, a w szczególności swoich ministrów, w napięciu. Postępuje według zasady: nie znacie dnia ani godziny – ocenia dr Sergiusz Trzeciak, konsultant polityczny z Collegium Civitas, autor książki "Marketing polityczny w internecie".

Dr Sergiusz Trzeciak o rekonstrukcji rządu Donalda TuskaŹródło: PAP, fot: Radek Pietruszka
d299csg
d299csg

Od tygodni spekulowano, że premier zdecyduje się na dokonanie zmian w rządzie. Na giełdzie ministrów do „odstrzału” najczęściej pojawiały się nazwiska ministrów: skarbu, cyfryzacji, zdrowia, transportu czy edukacji. Mówiono też, że dotychczasowy minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki zastąpi ustępującego ze stanowiska szefa kancelarii premiera – Tomasza Arabskiego, który szykuje się do objęcia fotela ambasadora w Hiszpanii.

Nominacja Cichockiego na szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, którego na stanowisku ministra spraw wewnętrznych zastąpi szerzej nie znany Bartłomiej Sienkiewicz, to jedyna informacja, która się potwierdziła. Dlaczego premier postawił na Sienkiewicza? – To zaufany człowiek Jacka Cichockiego, więc wybór był naturalny. Z drugiej strony Donald Tusk kolejny raz udowodnił, że woli stawiać na ludzi spoza politycznego mainstreamu. W ten sposób łatwiej takimi osobami kierować, a w razie potrzeby odstawić na boczny tor – akcentuje Trzeciak.

Zaskoczeniem było też nominowanie ministra finansów Jacka Rostowskiego na wicepremiera (premier poinformował, że przedstawi tę propozycję prezydentowi – przyp. red.). W opinii dra Sergiusza Trzeciaka, awansowanie Rostowskiego ma wymiar symboliczny. – Premier udowodnił w ten sposób, jak ogromną rolę w rządzie odgrywa minister finansów i kwestie gospodarcze. Do tej pory regułą było to, że wybór wicepremiera był uzależniony od układu koalicyjnego.

Dr Sergiusz Trzeciak twierdzi, że rekonstrukcja rządu była tak niewielka, że praktycznie niezauważalna dla przeciętnego obywatela: – To zmiany kosmetyczne, bardziej widoczne od wewnątrz, wpływające głównie na organizację pracy kancelarii premiera.

d299csg

Premier zarzucił mediom, że to one wywierały największy nacisk na zmiany w rządzie, choć sam w grudniu zapowiadał, że do wymiany w gabinecie dojdzie. Teraz uściślił, że „przewietrzenie” się szykuje, ale latem. Czy odwlekanie decyzji personalnych i utrzymywanie na stanowiskach nielubianych przez społeczeństwo ministrów, to gra ze strony Tuska?

Dr Trzeciak przyznaje, że premier lubi trzymać wszystkich, a szczególnie swoich ministrów w napięciu. - Postępuje według zasady: nie znacie dnia ani godziny. Pokazuje, że jest silnym przywódcą i podejmuje autorskie decyzje, na które nikt, ani media ani opozycja, nie mają większego wpływu – podkreśla konsultant polityczny.

Pytany, czy latem będziemy świadkami podobnej sytuacji i ponownie, mimo szumnych zapowiedzi, premier dokona symbolicznych zmian, dr Trzeciak mówi: - Premier tak skonstruował rząd, by mieć swobodę możliwości powoływania i odwoływania ministrów. W praktyce jest jednak tak, że trzeba naprawdę podpaść premierowi, aby pożegnać się ze stanowiskiem. Utrzymując stały skład gabinetu premier pokazuje, że nawet jeśli któregoś z ministrów nie lubi, woli go mieć w swoich szeregach. Tak jest choćby z Gowinem, który jest twarzą konserwatywnej frakcji w PO. Gdyby się go pozbył z resortu sprawiedliwości, strzeliłby sobie w kolano, bo osłabiłby wewnętrznie Platformę.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

d299csg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d299csg
Więcej tematów