Dr hab. Jan Grosfeld: dzięki papieżowi przyjąłem chrzest
Dzięki Janowi Pawłowi II znalazłem się w
Kościele i mogę trwać w wierze, mimo że pokusy odejścia
doświadczam bardzo często - powiedział socjolog, wykładowca
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego dr hab. Jan Grosfeld.
02.04.2005 | aktual.: 05.04.2005 21:28
Usłyszałem w telewizji jego słowa, podczas inauguracji pontyfikatu w 1978 r. Mówił po włosku o Jezusie Chrystusie, synu Boga żywego. Te słowa mnie uderzyły. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale wrażenie było tak silne, że wkrótce potem poprosiłem o chrzest - wspominał.
Jego zdaniem, nauki Papieża były tak dobrze przyjmowane przez wiernych, zwłaszcza młodzież dlatego, że sam Jan Paweł swoim życiem dawał przykład przestrzegania tych nauk i zasad.
Dlatego zwoływał młodych ludzi przez tyle lat i miał wśród nich taką popularność. Mimo że mówił rzeczy trudne i, jak niektórzy mu zarzucali, konserwatywne, młodzież to akceptuje. To jest naprawdę jakaś tajemnica duchowa - wyjaśniał Grosfeld.
Jego zdaniem, szczególna troska Ojca Świętego o młodzież wynikała z obawy, że nauka Chrystusa nie będzie przekazywana na następne pokolenia.
Wyjątkowość pontyfikatu Jana Pawła II polegała, według Grosfelda, również na tym, że za jego rządów w Watykanie dokonała się rewolucja w stosunku do świata.
Papież wyszedł do ludzi, dla niego oczywista była prawda, że Chrystus jest w ludziach. I w nich go szukał, nie tylko pomagał im go odnaleźć. Jego pontyfikat to był czas człowieka - podkreślał.
Według niego, papieska akceptacja ludzi i miłość do nich spowodowała, że kościół zmienił swoje podejście do sfery płciowości człowieka.
Socjolog podkreślał też, że jednoznaczne stanowisko papieża wobec problemów takich jak antykoncepcja, związki homoseksualne, kapłaństwo kobiet czy celibat księży nie wynikało tylko z jego konserwatyzmu, ale także z głębokiego zrozumienia nauk Kościoła.
Ludzie, którzy krytykują tę stanowczość po prostu nie rozumieją istoty chrześcijaństwa. Wiele osób chciałoby wprowadzić zmiany w nauczaniu Kościoła, np. dopuścić rozwody, bo wszyscy chcemy sobie ułatwiać i umilać życie. Ale to ułatwianie doprowadzi do kryzysu wartości, do poczucia braku sensu życia. Nie można spotkać Jezusa Chrystusa, jeśli będzie się ciągle uciekało od swojego krzyża - powiedział socjolog.