Dr Annusewicz: Duda nie powinien iść drogą Lecha Kaczyńskiego
Andrzej Duda będzie jeździł po kraju, by podziękować za wybór, a przy okazji wesprzeć kampanię PiS. Zdaniem rozmówców WP prezydencka pomoc z pewnością przysporzy punktów Beacie Szydło, ale samemu Dudzie może zaszkodzić. Szczegóły "Dudatour" będą ustalane już po zaprzysiężeniu prezydenta, czyli po 6 sierpnia.
03.08.2015 | aktual.: 03.08.2015 16:37
- Dla Szydło to będzie zastrzyk mocy - nie ma wątpliwości Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku. Z tym, że dla kandydatki PiS wsparcie prezydenta będzie cenne, zgadza się dr Olgierd Annusewicz: - Między nimi jest różnica potencjałów. Szydło nie rozbudza wyobraźni elektoratu prawicy tak bardzo, jak pobudzał ją Duda. To nie jest ta sama energia. Brakuje jej charyzmy, nie jest mistrzynią wystąpień publicznych. To będzie dla niej pozytywne doładowanie.
Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że kampania Dudy była doskonale przygotowana. W przypadku Szydło nie uniknięto błędów. - Występ podczas konwencji PiS 20 czerwca i zdanie "Nazywam się Szydło. Beata Szydło. Nie dam sobą sterować" było świetne, ale już przemówienie na tle ruin fabryki w Nowej Soli to była poważna wpadka. Takich rzeczy nie powinno się robić - wskazuje.
Zdaniem Gałązki w ostatnim czasie to Ewa Kopacz radzi sobie lepiej, choć ekspert ostro krytykuje jej "pójście w lud". - Te wioski potiomkinowskie, wożenie ze sobą mebli to jest groteska, inny świat, świadczy o oderwaniu od rzeczywistości - uważa.
Rozmówcy WP przyznają, że wsparcie prezydenta przyda splendoru kandydatce PiS na premiera, ale może zaszkodzić samemu Dudzie. Takie działanie jest, jak mówią, "mało eleganckie", to łamanie dobrego obyczaju. - Prezydentowi nie wypada czynnie angażować się w kampanię wyborczą, opowiadać się po jednej stronie sporu, powinien być prezydentem wszystkich Polaków - podkreślają. - Duda ma doskonałe notowania, wielu wiąże z nim duże nadzieje. Jeśli dobrze to rozegra, za pięć lat może być królem polskiej sceny politycznej. Taki początek nie wróży jednak dobrze, budzi niesmak - stwierdza dr Annusewicz.
- Duda lubi odwoływać się do spuścizny Lecha Kaczyńskiego, ale nie powinien iść jego drogą, jeśli chodzi o zbyt mocne angażowanie się po stronie PiS - wskazuje. W ocenie politologa, zbyt silna identyfikacja z PiS była kluczowym czynnikiem obniżających poparcie dla Kaczyńskiego. - Stawanie ramię w ramię z Szydło w ramach roadshow to ryzykowne przedsięwzięcie dla Dudy. Być może jednak on i jego otoczenie uznali, że mogą sobie pozwolić na taki gest, bo będzie jeszcze czas na odrobienie strat wizerunkowych. Martwić się będą potem, na razie wszystkie ręce na pokład - podsumowuje.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska