Dr Andrzej Gil: doświadczona rosyjska dyplomacja prowadzi z Unią cyniczną grę
Zastępca Dyrektora Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie dr Andrzej
Gil uważa, że "doświadczona i wpływowa" dyplomacja Rosji prowadzi z krajami Unii Europejskiej "cyniczną grę". To opinia, dotycząca rosyjskiej odpowiedzi na dodatkowe sankcje unijne. Moskwa stwierdziła, że sankcje "mogą utrudnić współpracę Moskwy i krajów Unii w kwestiach bezpieczeństwa i osłabić walkę z globalnym terroryzmem".
- Rosja - jako spadkobierca Związku Radzieckiego - ma długą tradycję wspierania państw i grup działających terrorystycznie. Robiła to przede wszystkim wspierając je sprzętem, sprzedając im broń, chroniąc na różne sposoby. Nie wiem, jak mogłoby wyglądać pogorszenie w tej sprawie - zauważa ekspert.
Dr Gil przypomina, że Rosja podpisała różnego rodzaju umowy dotyczące zwalczania międzynarodowego terroryzmu. - Nie wyobrażam sobie jak tak duże, wpływowe i poważne państwo mogłoby się wycofać z tego typu zobowiązań - mówi.
Zdaniem dra Gila, walka z terroryzmem jest "sprawą długotrwałą i skomplikowaną". - Jednak UE i instytucje europejskie mogą sobie bardziej zaszkodzić poprzez szkodliwe, moim zdaniem, działania - jak ostatnia decyzja Trybunału ws. przyznania odszkodowania od Polski dla dwóch terrorystów. To pokazuje, kto w takiej sytuacji "jest górą".
Rosja od zawsze chętnie stosuje zasadę "kija i marchewki" w polityce międzynarodowej - teraz - jak zauważa dr Gil - wyciągnęła zatem kij. - Ale nie może on raczej zrobić Europie krzywdy. Oczywiście stara się ona podburzać obywateli krajów unijnych przeciw ich przywódcom, ale nie sądzę, by miało dojść do czegoś takiego. Polityka międzynarodowa generalnie nie jest dla obywateli UE najważniejsza. A jeśli nie doszło do diametralnej zmiany w polityce wobec Rosji po strąceniu malezyjskiego samolotu, to nie wiem, co jeszcze mogłoby w tej sprawie zadziałać - mówi.
Sankcje ekspert określa "jako kolejne sankcyjki" Unii. - Jej niezdecydowanie, brak solidarności, nieumiejętność współpracy i specyficzny "quasi humanizm", są już powszechnie - także i w Rosji - znane. One mają tylko dawać rodzaj alibi unijnym przywódcom, nie przyniosą poważnych rezultatów - mówił dr Andrzej Gil.
Dodał, że nie spodziewa się "prawdziwie ostrej reakcji na kolejne rosyjskie groźby".