Dożywocie za zabicie polskiego sprzątacza w Londynie
40-letni Piotr M. zginął w jednej z najbogatszych dzielnic Londynu, Shepherds Bush. Jego morderca dostał wyrok dożywocia. Polak, pracujący jako sprzątacz, próbował zatrzymać włamywacza, który w biały dzień uciekał ze skradzionymi laptopami. Przestępca ranił Polaka w klatkę piersiową. Pomimo szybkiej interwencji lekarzy nie udało się go uratować.
Policja błyskawicznie aresztowała sześciu mężczyzn, mających związek z włamaniem. Jeden z nich, 31-letni Roger Buckingham z Londynu usłyszał zarzut zabójstwa.
Sąd uznał Brytyjczyka za winnego morderstwa i skazał go na dożywocie. - Buckingham, drobny przestępca i narkoman z 25 wyrokami za 51 przestępstw, odebrał życie wyjątkowemu człowiekowi - oświadczył sędzia w Old Bailey, nazywając jego zachowanie "tchórzliwym i egoistycznym".
Buckingham nie tylko ukradł sprzęt elektroniczny z mieszkania, do którego się włamał - oskarżony został także o kradzież samochodu i posiadanie niebezpiecznej broni. Jego pierwsza sprawa sądowa odbędzie się jutro.
Cytowana przez Sky News wdowa po 40-letnim Polaku, podkreśliła, że "jej mąż był człowiekiem, który reprezentował wszystko to, co jest najlepsze w ludziach i był gotów walczyć dla dobra sprawy".
- Piotr był wspaniałą osobą, pełną współczucia dla innych. Nie tolerował kłamstwa i kradzieży. Był wierzący i żył zgodnie z zasadami wiary - powiedziała siostra ofiary.
Greg Smith, zastępca zarządcy rady miasta Hammersmith i Fulham, która zatrudniała Polaka, oświadczył, że jest "w szoku, iż akt niesłychanej odwagi skończył się tak brutalnie".
Do tragedii doszło w sierpniu 2012 roku w eleganckiej dzielnicy Shepherds Bush. Piotr M. zauważył mężczyznę wynoszącego z domu dwa laptopy. Zorientował się, że to włamywacz i próbował go zatrzymać. Ten zadał mu śmiertelny cios nożem w klatkę piersiową.
Mieszkaniec okradzionego domu to prawnik Richard Cassell, który wyznał lokalnej prasie, że jest wstrząśnięty tym, co się stało. - Złodzieje ukradli mój stary laptop i próbowali zabrać też komputer mojej żony, ale go upuścili i zniszczyli. To nie do pomyślenia, żeby zabić człowieka za jeden laptop! Nie znałem Piotra osobiście, ale wiem, że moi sąsiedzi często z nim rozmawiali jak sprzątał naszą ulicę. Razem z rodziną bardzo chcielibyśmy móc skontaktować się z jego krewnymi, aby wyrazić swą wdzięczność i wyrazy współczucia - powiedział gazecie "Evening Standard" zaraz po tragicznej śmierci Polaka.