Dożywocia dla żołnierzy kawalerii powietrznej
Jako "oczywiście bezzasadne" Sąd Najwyższy
oddalił kasacje obrony w głośnej sprawie porwania i
bestialskiego zamordowania 22-latka przez dwóch żołnierzy z
elitarnej 25. Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa
Mazowieckiego oraz ich trzech kompanów.
22.04.2005 | aktual.: 22.04.2005 12:35
Ostateczne są już zatem wyroki dożywocia dla dwóch plutonowych z tej jednostki - Mariusza Sz. i Waldemara O. (inspiratorów i głównych wykonawców zbrodni), a także kary 13 i 7 lat więzienia dla wynajętych przez nich pomocników.
"Sąd nie znalazł ani w aktach sprawy, ani w swych sercach niczego, co by przemawiało za zmianą wyroku" - podkreślono w uzasadnieniu wyroku siedmiu sędziów Izby Wojskowej SN.
19 grudnia 2002 r. sprawcy porwali i wywieźli do lasu 22-letniego mieszkańca Tomaszowa, Maksymiliana M. Główni sprawcy znali się z widzenia z tym nieco od nich młodszym synem przedsiębiorcy. W lesie został on bestialsko pobity przez pięciu sprawców; Mariusz Sz. uderzał go też łopatą. Ciało zakopano w przygotowanym dole. Następnie sprawcy skontaktowali się z nieświadomą niczego rodziną, żądając za uwolnienie syna 150 tys. zł okupu, który otrzymali. Choć rodzina już zawiadomiła policję, nie doszło wtedy jeszcze do akcji, bo wszyscy mieli wówczas nadzieję, że porwany żyje.
Sprawców zatrzymano dzień przed Wigilią po wspólnej akcji policji i żandarmerii wojskowej. W śledztwie przyznali się do winy. Wskazali miejsce zakopania zwłok; u jednego z nich znaleziono większość pieniędzy z okupu.
W 2004 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie skazał dwóch głównych oskarżonych na dożywocie, dwóch ich pomocników - za udział w śmiertelnym pobiciu - na 13 lat, a trzeciego - na 7 lat. Wyroki te utrzymano w sądzie II instancji, który oddalił m.in. żądanie rodziców zabitego, by zaostrzyć kary pozostałym sprawcom.
Obrona dwóch oskarżonych - Mariusza Sz. i jednego z pomocników - złożyła jeszcze kasację do SN, domagając się z przyczyn formalnych powtórzenia ich procesu. Przeciwni temu byli prokurator oraz pełnomocnik rodziny zabitego mec. Ryszard Parulski. To było wyjątkowo bestialstwo: kopano wojskowymi buciorami po głowie, zasypano żywego, który już w dole pytał: "Mariusz, dlaczego mi to robisz?" - mówił nie kryjący emocji adwokat. Porwano go tylko po to, aby zabić, skoro znał swych oprawców - dodał.
SN uznał obie kasacje za oczywiście bezzasadne. Przyznał wprawdzie, że Mariusz Sz. "sypał" w śledztwie, ale uznał, że nie równoważy to "ogromu niepoliczalnego zła, jakie wyrządził". SN przyjął, że porwanego nie zakopano żywcem, bo biegli uznali, że został śmiertelnie pobity, a nie uduszony ziemią, choć nie ustalili dokładnej chwili zgonu.
Ojciec zabitego powiedział, że wojsko nigdy nie przeprosiło. Przyszli na pogrzeb, ale nikt się do nich nie zbliżał - dodała matka. Oboje uznali za zbyt niskie wyroki wobec trzech pomocników. Wspominali z bólem, jak przez całą mroźną przedświąteczną noc szukali syna, gdy po wpłaceniu okupu dostali od sprawców sms-a, że ci zostawili go w lesie żywego.
- Brygada Kawalerii Powietrznej jest przeznaczona do prowadzenia działań powietrzno-szturmowych i desantowo- szturmowych. Jej żołnierze uczestniczą w operacji w Iraku.