PolskaDozór policji i poręczenia majątkowe wobec podejrzanych ws. katastrofy w "Halembie"

Dozór policji i poręczenia majątkowe wobec podejrzanych ws. katastrofy w "Halembie"

Dozór policji oraz poręczenia majątkowe w
wysokości 10 tys. zł zastosował sąd wobec Bogusława S. i Jerzego
B., zatrzymanych w śledztwie dotyczącym
ubiegłorocznej katastrofy w kopalni "Halemba", gdzie wybuchy
metanu i pyłu węglowego zabiły 23 górników.

14.06.2007 | aktual.: 14.06.2007 10:05

Jak poinformował zespół prasowy śląskiej policji, podejrzanym zakazano także opuszczania kraju oraz zabroniono wykonywania obowiązków służbowych na zajmowanych dotąd stanowiskach.

52-letni nadsztygar ds. wentylacji z "Halemby" Bogusław S. i 40-letni sztygar zmianowy Jerzy B. z prywatnej firmy Mard, która wykonywała prace w tej kopalni, są podejrzani o narażenie górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. W dniach poprzedzających katastrofę, mimo przekroczenia stężeń metanu i zagrożenia wybuchem pyłu węglowego, nie zdecydowali o wyprowadzeniu załogi z zagrożonego rejonu.

Dotychczas prokuratura postawiła zarzuty w tej sprawie sześciu osobom, z których dwie - nadsztygar z firmy Mard oraz główny inżynier wentylacji z kopalni - przebywają w areszcie; innemu podejrzanemu, za zgodą prokuratury, areszt uchylono. Wobec pozostałych zastosowano mniej dotkliwe środki zapobiegawcze. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Prokuratura zapowiada wkrótce kolejne zatrzymania osób podejrzanych w tej sprawie.

Według ustaleń specjalnej komisji, niezależnie od prokuratury badającej przyczyny katastrofy, za nieprawidłowości w kopalni, które poskutkowały śmiercią górników, odpowiada 19 osób - 16 z kierownictwa i dozoru kopalni "Halemba" oraz trzy z firmy Mard, w której pracowało 15 z 23 ofiar tragedii.

W przedstawionym w ubiegłym tygodniu raporcie komisji eksperci uznali, że do tragedii w przyczyniły się liczne naruszenia przepisów. Roboty były źle zorganizowane i nadzorowane, a górnicy pracowali mimo przekroczenia dopuszczalnych stężeń metanu; czujniki metanowe ustawiano tak, aby zaniżyć ich wskazania; zlekceważono zagrożenie wybuchem pyłu węglowego.

Komisja ustaliła też, że w likwidowanej ścianie wydobywczej pracowały urządzenia niespełniające norm, a pozostawiając w chodniku - zamiast zaraz wywieźć na powierzchnię - wyciągnięte ze ściany sekcje obudowy zmechanizowanej, poważnie naruszono technologię prac. Chodnik był też nieprawidłowo przewietrzany, a podziemny transport źle zorganizowany.

Źródło artykułu:PAP
wypadekkatastrofawybuch
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)