PolskaDozór, kaucje i zawieszenie w czynnościach po wypadku na placu zabaw

Dozór, kaucje i zawieszenie w czynnościach po wypadku na placu zabaw

Poręczenia majątkowe, dozór policji i zakaz wykonywania jakichkolwiek czynności związanych ze stanem technicznym budynków i urządzeń - takie środki zapobiegawcze zastosowała rybnicka prokuratura wobec wiceprezesa i kierownika spółdzielni mieszkaniowej "Karlik" w Czerwionce-Leszczynach (Śląsk).
Przed tygodniem na placu zabaw tej spółdzielni na pięcioletniego
Marcela przewróciła się skorodowana zjeżdżalnia. Chłopiec zmarł w
szpitalu.

09.06.2006 | aktual.: 09.06.2006 13:10

O zastosowaniu środków zapobiegawczych wobec podejrzanych poinformowała szefowa rybnickiej prokuratury Bernadeta Breisa.

Wiceprezes ds. technicznych Władysław L. musiał wpłacić 50 tys. zł kaucji, a kierownik ds. gospodarki i zasobów mieszkaniowych spółdzielni Korneliusz N. - 30 tys. zł. Obaj pozostaną też pod dozorem policji.

W środę obu mężczyznom prokuratura zarzuciła, że poprzez swoje zaniedbania narazili na niebezpieczeństwo użytkowników placu zabaw i nieumyślnie doprowadzili do śmierci Marcela. Grozi im do pięciu lat więzienia.

Jak poinformowała prok. Breisa, obaj podejrzani umniejszają swoją winę lub obarczają nią podwładnych. W czasie wyjaśnień podejrzanych pojawił się też dziwny zarzut pod adresem rodziców, że posyłali na plac zabaw swoje pociechy - dodała.

Nie wiadomo jeszcze, czy lista podejrzanych w sprawie jest zamknięta. Policja i prokuratura nadal sprawdzają, czy mieszkańcy osiedla zgłaszali spółdzielni, że plac zabaw jest w złym stanie technicznym. Takie informacje, przekazane prasie, na razie nie znalazły potwierdzenia w śledztwie.

Do tragedii doszło w piątek po południu. Marcel został przygnieciony konstrukcją zjeżdżalni. Z ciężkimi obrażeniami został przewieziony szpitala. Mimo wysiłków lekarzy, chłopca nie udało się uratować. Zmarł w nocy z piątku na sobotę.

Z zeznań jednego ze świadków wynika, że Marcel bawił się obok zjeżdżalni, kiedy konstrukcja runęła na niego. Na zjeżdżali nikogo wtedy nie było. Już pierwsze oględziny wykazały, że konstrukcja zjeżdżalni była skorodowana i nie była prawidłowo zamocowana do podłoża.

Przedstawiciele administrującej placem spółdzielni mieszkaniowej zapewniali, że każdego roku dokonywali przeglądu zjeżdżalni. Nie przedstawili jednak dokumentów, które by to potwierdzały.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)