Dowódcy rozpatrują scenariusze wojny z Irakiem
Dowódcy planujący inwazję na Irak
rozważają trzy główne scenariusze wojny, ale wszystkie one kończą
się tak samo - dotarciem atakujących wojsk na przedpola Bagdadu i
oblężeniem Saddama Husajna w jego stolicy.
24.02.2003 18:21
Większość ekspertów przewiduje, że najpierw nastąpi faza ataków lotniczych i rakietowych, po czym do akcji ruszą wojska lądowe. Jednak dwa inne warianty - jednoczesny atak z powietrza i na lądzie, a także zmasowana ofensywa sił lądowych tylko wsparta przez lotnictwo - również mają pewne zalety.
"Najbardziej prawdopodobny jest scenariusz obejmujący w przybliżeniu tygodniowy okres nieustannych zmiękczających ataków z powietrza, po których ruszyłaby wielka ofensywa lądowa" - powiedział Reuterowi pewien analityk wojskowy w Brukseli.
"W większości niedawnych konfliktów Stany Zjednoczone działały właśnie w ten sposób. Łamie on u przeciwnika wolę walki, niszczy jego potencjał obronny i pozwala siłom lądowym stosunkowo bezpiecznie docierać do celu" - wyjaśnił ekspert.
Wysocy rangą oficerowie w Kuwejcie, gdzie znajduje się największa część amerykańskich wojsk inwazyjnych, potwierdzają, że właśnie taki może być i tym razem plan wojny z Irakiem. Analitycy mówią, że uderzenie zacznie się zapewne od intensywnych nalotów, w których użyje się tzw. inteligentnych bomb, aby ugodzić w najważniejsze obiekty wojskowe i inne cele strategiczne.
Wojska amerykańskie i brytyjskie są pewne, że uda się im ograniczyć do minimum straty wśród ludności cywilnej. Chcą jednak zapobiec zdziesiątkowaniu w nalotach wojsk irackich - aby, gdy zacznie się ofensywa lądowa, nie uznały, że tak czy inaczej są zgubione i pozostaje im tylko walczyć do ostatka.
"Chcemy ich pokonać, ale nie chcemy zapędzić ich do narożnika" - powiedział pewien oficer brytyjski. "Chcemy dać im możliwość ratunku. Chcemy, aby mogli powiedzieć: 'Zobaczcie, możemy się poddać. Możemy wyjść z tego z życiem'".
Po tygodniu nalotów wojska lądowe ruszyłyby z Kuwejtu w dwóch głównych kierunkach - na Basrę i pola naftowe na południu Iraku, oraz bezpośrednio na Bagdad. Podobnie jak podczas wojny w 1991 r., oddziały irackie będą zapewne stawiać niewielki opór, i wojska amerykańskie i brytyjskie ćwiczą się już między innymi w przyjmowaniu masowych kapitulacji i organizowaniu kolumn jenieckich.
Jednak słabą stroną scenariusza numer jeden (najpierw naloty, potem ofensywa lądowa) jest to, że gdyby Saddam Husajn obrał taktykę spalonej ziemi, miałby dość czasu, aby zniszczyć irackie instalacje naftowe.
Właśnie dlatego siły inwazyjne rozważają także drugi wariant - połączony atak z powietrza i na lądzie. "Jest on groźniejszy dla sił sprzymierzonych, ale nie jest nierealistyczny" - powiedział jeden z wyższych oficerów. "Mógłby to być atak lotniczy połączony z inwazją lądową i desantami sił specjalnych w głębi terytorium przeciwnika".
Najmniej prawdopodobny jest scenariusz, w którym główny ciężar walk spocząłby na wojskach lądowych, a lotnictwo tylko by je wspierało. Bierze się go pod uwagę, bo pozwoliłby uniknąć wielkich zniszczeń, dzięki czemu mniejsze byłyby koszty powojennej odbudowy. "Wszystko, co zburzymy, będziemy musieli stawiać na nowo" - powiedział wysoki oficer brytyjskich sił powietrznych. "(Dlatego) Nie będziemy starali się niszczyć mostów lub tuneli. Spróbujemy uczynić je (tylko) niezdatnymi do użytku".
Dowódcy są pewni, że bez względu na to, jaki będzie ostateczny plan wojny, zakończy się ona oblężeniem Bagdadu. Analitycy sądzą, że będzie to najtrudniejsza faza wojny. Wielu z nich przypuszcza, że Saddam spróbuje walczyć do końca na czele najwierniejszych oddziałów. Inni oczekują, że w stolicy Iraku wybuchnie antysaddamowskie powstanie.
"Obleganie miasta to nie zabawa, zwłaszcza jeśli będzie się przedłużać" - powiedział jeden z dowódców brytyjskich. "Oni (Irakijczycy) mają wszystkie atuty. Znają miasto. Gdy ludności zagrozi głód, sympatie będą po ich stronie. To jest koszmar". (jask)