"Dowódca Tu-154 'zawiesił się' psychicznie"
- Już wszystko zostało praktycznie powiedziane. Jesteśmy na tyle winni, że złamaliśmy podstawowe zasady. Była błędna decyzja podjęta o starcie tego samolotu, błędna decyzja o lądowaniu tego samolotu. Złamaliśmy także regulamin wykonywania lotów, ale niestety Rosjanie wyrazili zgodę i współpracowali z nami. To lądowanie nie miało prawa się udać - powiedział płk Robert Latkowski, wieloletni dowódca 36. Pułku, gość "Kontrwywiadu" RMF FM. Podkreślił też, że komenda "odchodzimy" powinna przerwać stan niepewności dowódcy załogi, a drugi pilot powinien obowiązkowo przejąć stery. - Dowódca załogi najwyraźniej zawiesił się psychicznie - dodał Latkowski.
Płk Robert Latkowski zwraca uwagę, że pilot nie reagował na pewne sprawy. - Ten stan jest bardzo poważny, bo pilot realizuje to podejście, ale nie słyszy uwag swoich kolegów w kabinie - tłumaczy. Poza tym załoga nie widziała, że znajduje się nad wąwozem i wykonywała podejście do lądowania według radiowysokościomierza.
Gość "Kontrwywiadu" mówi też w RMF FM, że to była zbyt młoda załoga, żeby wykonywać tak odpowiedzialne zadanie. - Kiedy ja odchodziłem, a ze mną doświadczona grupa pilotów, która była szkolona w Rosji, powstała tzw. luka pokoleniowa. Zerwana została metodyka szkolenia, odeszli doświadczeni instruktorzy. Zaczęto szkolić młodych i szkolili ich również młodzi ludzie. Wszyscy wskazują na to, że luka pokoleniowa doświadczenia lotniczego została zerwana - tłumaczy.
Czytaj także: Kancelaria musi tłumaczyć, co Komorowski miał na myśli.