Dowódca kazał strzelać, bo bał się swego zastępcy?
Nie stres bojowy, ale strach dowódcy plutonu przed swoim zastępcą przyczynił się do ostrzału afgańskiej wioski Nangar Khel. Do takiej informacji dotarło radio RMF FM. Potwierdzają to opinie biegłych psychiatrów.
08.05.2008 | aktual.: 08.05.2008 21:42
Jak donosi RMF FM pluton, który ostrzelał Nangar Khel, miał właściwie dwóch dowódców. Formalnego, niedoświadczonego, młodziutkiego podporucznika Łukasza B. i tego prawdziwego wojennego wyjadacza - chorążego Andrzeja O.
To chorąży - zastępca dowódcy - faktycznie wydawał rozkazy. Gdy okazało się, że pociski uderzają w wioskę, młodziutki podporucznik bał się wstrzymać ogień, obawiał się po prostu swojego zastępcy - informuje RMF FM.
Biegli psychiatrzy właśnie o tym ogromnym strachu piszą w jednej ze swoich opinii. Kodeks karny nazywa to brakiem zdolności kierowania swoim postępowaniem. Czy zastępca terroryzował, zastraszał swojego dowódcę? Na razie nie wiadomo.
Ta opinia pozwala jednak na nadzwyczajne złagodzenie kary Łukaszowi B., a nawet zmianę kwalifikacji czynu ze zbrodni wojennej na niedopełnienie obowiązków.