Dotarliśmy do porażającego raportu o agresji w policji, który ukrywa MSWiA

Bicie, używanie pałki, kajdanek, a nawet broni palnej. Niekiedy zupełnie bez powodu. Prawie co drugi policjant brał udział w interwencji, podczas której używano nieuzasadnionej agresji. 64 proc. funkcjonariuszy to zwolennicy przeprowadzania interwencji "wszystkimi dostępnymi metodami" – wynika z trzymanego w tajemnicy przez MSWiA raportu dot. agresji w policji, do którego dotarła Wirtualna Polska. Rzecznik komendanta głównego policji przyznaje, że nie czytał dokumentu. Wiceszef resortu Jarosław Zieliński zna raport, ale nie chce rozmawiać o szczegółach.

Dotarliśmy do porażającego raportu o agresji w policji, który ukrywa MSWiA
Źródło zdjęć: © East News
Grzegorz Łakomski

Grudzień 2016 roku, pół roku przed ujawnieniem przez TVN śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie. Do wąskiego grona dowództwa policji trafia pismo z zaproszeniem do siedziby MSWiA na spotkanie poświęcone omówieniu wyników ”pogłębionego kompleksowego badania dotyczącego problemu agresji w policji”.

- Wyniki badania były wstrząsające, jednak po prezentacji nikt go nie dostał. Zostały skutecznie schowane przez ministra Zielińskiego – mówi nam informator zbliżony do resortu.

- W sytuacji, gdy raport jest zamówiony przez resort, tylko do ministra należy decyzja o tym, jak go wykorzystać - dodaje były pracownik MSWiA.

Bezprecedensowe w historii policji badanie - jak ustaliła Wirtualna Polska - przeprowadziła firma Synergion na podstawie ankiet wypełnionych przez losowo wybraną grupę 4 tysięcy funkcjonariuszy. Policjanci mogli odpowiadać szczerze, bo kwestionariusze były anonimowe.

Minister wie o reporcie, ale nie chce o nim rozmawiać

O badanie zapytaliśmy w środę wychodzącego z Sejmu wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego.

– Tak, kojarzę – mówi minister.

– Wynik badania jest porażający zwłaszcza w kontekście przypadków agresji ujawnianych przez media – zauważamy.

– Nie mam wszystkiego w głowie, w pamięci. Ważnych spraw jest bardzo wiele – rzuca minister, uciekając do samochodu i prosi o kontakt z biurem prasowym.

Służby prasowe resortu nie chcą nam pokazać raportu i odsyłają do Komendy Głównej Policji, której dokument został przekazany. Policja odbija piłeczkę i kieruje z powrotem do ministerstwa. Rzecznik KGP Mariusz Ciarka przyznaje, że "nie miał przyjemności przeczytać raportu". Dodaje, że jeśli ma go policja, to dokument mógł trafić do biura kadr albo kontroli. – O udostępnienie, wydaje mi się, najlepiej się zwrócić do MSWiA, skoro to oni byli dysponentami – radzi rzecznik.

Raport jest trzymany w tajemnicy i chroniony hasłem

Dokument udaje nam się zdobyć drogą nieoficjalną. Nasz informator wyjaśnia, że raport formalnie nie jest tajny, choć faktycznie jest trzymany przez resort w tajemnicy. Plik, który dostajemy jest zabezpieczony hasłem.

“Badanie dotyczące problemu występowania w Policji agresji skierowanej przeciwko osobom spoza Policji” ma 131 stron.

Obraz
© WP.PL | grzegorz łakomski

Według naszych rozmówców, mimo anonimowości badania, funkcjonariusze chętniej odpowiadali, że byli świadkami agresywnych zachowań kolegów, niż sami się przyznawali do łamania prawa.

“Czy był pan kiedykolwiek uczestnikiem sytuacji, w której pojawiły się działania policjanta, mogące w oczach osób spoza policji być uznane za przejaw nieuzasadnionej agresji?” – pytają autorzy badania.

Twierdząco odpowiedziało 45 proc. funkcjonariuszy.

Obraz
© WP.PL | grzegorz łakomski

Kolejne pytanie dotyczy roli, jaką dany policjant odegrał w takiej sytuacji.

31 proc. - w roli świadka, 62 proc. w roli jednego z interweniujących, a 8 proc. badanych przyznało, że sami dopuścili się nieuzasadnionej agresji.

Policjanci przyznają się do nieuzasadnionej agresji z wykorzystaniem pałki, czy kajdanek

W odpowiedzi na pytanie, jaki był charakter działań policjanta, który przekroczył granicę dopuszczalnej agresji, 27 proc. wskazało na użycie siły fizycznej, 23 proc na agresję słowną, 12 proc na użycie kajdanek, 8 proc. na użycie pałki, a 5 proc. na zadanie uderzeń. 5 proc. przypadków dotyczyło użycia gazu, a 1 proc. użycia broni palnej.

Obraz
© WP.PL

Autorzy badania zapytali w nim też o ocenę konkretnych sytuacji.

Z odpowiedzi funkcjonariuszy wynika – jak zauważyli – że “prawie 1/3 badanych akceptuje użycie SPB (środków przymusu bezpośredniego, jak pałka, czy paralizator – przyp. WP) mimo braku bezpośredniego zagrożenia, a jedynie z powodu obelg”.

Na pytanie o poziom agresji w policji 31 proc. badanych odpowiedziało, że większość funkcjonariuszy miało sytuacje, w których zachowali się bardziej agresywnie, niż to było konieczne. Według 7 proc. takie zachowanie mają na koncie wszyscy policjanci.

Obraz
© WP.PL | grzegorz łakomski

Użycie gazu wobec młodzieży dobrze widziane

“Policjant użył pałki służbowej wobec mężczyzny, który na wezwanie oddał broń palną, leżał obezwładniony na ziemi, ale nadal był wulgarny i wyzywał policjantów” – brzmi opis jednej z interwencji. 30 proc. badanych oceniło zachowanie policjanta jako dopuszczalne.

Co trzeci pozytywnie ocenił zachowanie funkcjonariusza, który “w reakcji na obelgi i wyzwiska ze strony grupy młodych ludzi, których kolegę legitymował, użył wobec nich miotacza gazu”.

Obraz
© WP.PL | grzegorz łakomski

Funkcjonariusze w wywiadach deklarowali, że najważniejsze podczas interwencji jest jej sprawne przeprowadzenie. Przyznawali też, że “siła i przewaga jest kluczowa”. “Ważne, by zakończyć interwencję sukcesem – działania, jakie w tym pomagają są mniej istotne. Kluczowy jest cel, a nie metody, jakie do tego prowadzą” – podkreślono w raporcie.

"Wszystkie dostępne metody" dozwolone, a broń palna może przeszkodzić w karierze

“Policjant powinien wyegzekwować współpracę osób, wobec których prowadzi interwencję wszystkimi dostępnymi metodami” – oceniło 64 proc. badanych na stanowiskach dowódczych i 54 proc. funkcjonariuszy niższych rangą.

Z raportu wynika, że “po naprawdę ciężkie techniki i narzędzia zatrzymań (np. broń palna) funkcjonariusze sięgają w ostateczności”. “Deklarują, że ocena zasadności użycia ciężkich narzędzi może wpłynąć negatywnie na ich ścieżkę kariery. Dodatkowo – zgłaszają brak lżejszych narzędzi, które mogłyby być pomocne w zatrzymaniach (np. paralizator). W chwili obecnej „łatwiej” jest im kogoś pobić, niż ostrzegać bronią palną” – podkreślono w raporcie.

Policjanci przyznali też, że w czasem muszą używać wulgaryzmów, by “uzyskać przewagę nad osobą, która posługuje się takim językiem. Nie było to dla nich ciężkie wykroczenie.”

Według autorów raportu przypadki nieuzasadnionej agresji wynikają m.in. z tego, że funkcjonariusze nie są pewni swoich umiejętności “ze względu na słabą dostępność szkoleń i rzadki udział w trudnych interwencjach”.

Autorzy raportu podkreślają, że w 2014 roku złożono dwa tysiące skarg na agresywne zachowania funkcjonariuszy. Z ich analizy wynika, że ofiarami agresji są przede wszystkim "zwykli obywatele poddawani rutynowej kontroli”.

Wśród zaleceń, które mogą zmniejszyć przypadki agresji, wskazano m.in. specjalistyczne kursy i szkolenia. “Przełożeni niechętnie pozwalają swoim funkcjonariuszom na uczestnictwo w nich” – czytamy w raporcie z badania.

Policjanci chcą używać paralizatorów

“Funkcjonariusze postulują także lżejsze narzędzia – np. paralizatory, których nie bali by się używać podczas interwencji, a ich skutki nie byłyby tak drastyczne, jak np. broni palnej” – podkreślają autorzy.

Zlecone przez MSWiA badania wynikały z przyjętej w 2015 roku strategii dot. "naruszenia praw człowieka w policji”. “Tematyka agresji w policji nie doczekała się do tej pory stosownych opracowań badawczych” – zapisano w dokumencie, do którego dotarliśmy.

Po przejęciu władzy przez PiS w 2015 roku w MSWiA doszło do zmian kadrowych, które nie ominęły odpowiedzialnego za badanie departamentu analiz i polityki migracyjnej. – Kierownictwo tego departamentu, podobnie jak wielu innych, zostało wyczyszczone. Jedna z osób, której nie można było wyrzucić, bo jest urzędnikiem służby cywilnej zajmuje się teraz wpisywaniem danych do bazy – mówi jeden z informatorów.

Zdaniem innego rozmówcy zalecenia raportu nie były wdrażane aż do czasu, gdy TVN w maju 2017 roku ujawnił przypadek tragicznej śmierci Igora Stachowiaka. Mężczyzna zmarł po tym, jak policjanci na komisariacie we Wrocławiu wielokrotnie razili go paralizatorem.

Adam Bodnar: policja ma problem z agresją

Kierownictwo MSWiA zapewnia, że przypadki agresji wśród policjantów to wyjątki. Innego zdania jest Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. W rozmowie z Wirtualną Polską ocenia, że policja ma problem z agresją. – Takie sprawy się regularnie powtarzają od lat, dochodzi też do tortur. To trzeba wypalać żelazem. Zarówno przez karanie winnych, jak i odpowiednie szkolenia, czy odpowiednie testy psychologiczne przy rekrutacji – mówi Bodnar.

Obraz
© Facebook.com

Dodaje, że tylko w 2016 roku do jego biura trafiło 27 skarg na policjantów używających przemocy.

Minister i resort unikają odpowiedzi

O treść ocenę raportu chcieliśmy też zapytać Jarosława Zielińskiego. Wiceszef MSWiA nie odbierał jednak telefonu. Ponowne złapanie ministra w Sejmie w piątek okazało się niemożliwe. Straż marszałkowska wprowadziła tego dnia nowe zasady i szczelnym kordonem oddzieliła dziennikarzy od wychodzących z Sejmu polityków.

Obraz
© Agencja Gazeta | Marcin Onufryjuk

Wcześniej wysłaliśmy szereg pytań do biura prasowego MSWiA. Pytaliśmy o wyniki badania, jego koszt i o to, komu zostały przekazane jego wyniki.

Biuro prasowe nie odpowiedziało na pytanie o wyniki i koszty badania. Zapewniło za to, że Zieliński przekazał raport Jarosławowi Szymczykowi, komendantowi głównemu policji, "ze wskazaniem wykorzystania zawartych w nim rekomendacji".

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że resort wydał na badanie 100 tys. zł.

Raport trafia do działu kadr

O raport pytamy Krzysztofa Łaszkiewicza, pełnomocnika komendanta głównego ds. ochrony praw człowieka, który twierdzi, że dokument trafił do działu kadr komendy.

– Raport nie jest tajny. Nie dostałem w jego sprawie wytycznych, ale mam go i z niego korzystam – zapewnia.

Może go pan udostępnić? – pytamy.

– Nie mogę. Zgodnie z zasadami proszę się zwrócić do rzecznika prasowego – mówi Łaszkiewicz.

– Raport nie powstał ze względu na problem z agresji w policji, tylko na skutek zaleceń komitetu Rady Europy. Zachowania agresywne to są szczątkowe przypadki – podkreśla.

Odmiennego zdania jest Grzegorz Karpiński, który był wiceszefem MSWiA w 2015 roku, gdy resort zlecił badanie. – Rada Europy odegrała pewną rolę, ale dostrzegliśmy też, że policja ma problem z agresją. Mówili nam o tym sami funkcjonariusze – przyznaje.

W poniedziałek dostaliśmy odpowiedź od rzecznika komendanta głównego policji, którego prosiliśmy o komentarz do raportu. Mariusz Ciarka podkreślił, że raport dotyczy "możliwych zjawisk sprzed co najmniej kilku lat", a jego autorzy nie wykazali "niewłaściwych rozwiązań na poziomie strukturalnym i organizacyjnym".

Według niego "wszelkie przejawy nieprawidłowości w zakresie podejmowanych przez funkcjonariuszy działań podlegają ocenie i analizie", a "w każdym przypadku podejrzenia naruszenia prawa natychmiast informowana jest prokuratura".

Rzecznik zapewnił też, że w policji są prowadzone liczne szkolenia m.in. w zakresie stosowania środków przymusu bezpośredniego, technik prowadzenia interwencji, a także kurs posługiwania się paralizatorem, czy szkolenie dla oficerów kadry zarządzającej pt. "Zrozumieć zło",

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1248)