Dorn: nie będzie koalicji rządowej z Samoobroną, PSL i LPR
Szef klubu parlamentarnego PiS Ludwik Dorn
oświadczył, że jego ugrupowanie nie będzie tworzyć
koalicji rządowej z Samoobroną, LPR i PSL. Podkreślił, że jedynym
możliwym koalicjantem PiS jest PO.
Lider PO Jan Rokita powiedział wcześniej, że jego ugrupowanie nie będzie tworzyć koalicji z PiS, jeśli prezes PiS Jarosław Kaczyński nie wycofa się z koncepcji współpracy z Samoobroną.
To jest stanowisko niedobre - odniósł się do słów Rokity Dorn. Sądzę, że liderzy próbują przed opinią publiczną usprawiedliwić w ten sposób sprzeczny całkowicie z prawdą swoją odmowę wejścia do rządu - ocenił Dorn.
Jednocześnie szef klubu PiS podkreślił, że "jedyną partią, do której PiS zwraca się o koalicję rządową jest PO".
Podkreślił, że PiS "nie współpracuje z Samoobroną", a poparcia dla ewentualnego rządu mniejszościowego jego ugrupowanie szukać będzie "wszędzie". Jak wyjaśnił, wszędzie, to znaczy w PO, PSL, LPR i Samoobronie. Raczej nie w SLD - dodał. Na pytanie o cenę tego poparcia powiedział, że premier Kazimierz Marcinkiewicz przedstawi w swoim expose program rządu i "kwestią najistotniejszą będzie rozstrzygnięcie, czy jest się za tym programem, czy przeciwko".
Czy nasi koledzy z PO, którzy podnosili program oczyszczenia państwa, walki z korupcją, usprawnienia administracji i obniżenia podatków i wydatków będą głosować przeciwko takiemu programowi czy nie? - pytał Dorn.
Pytany, na co Samoobrona lub LPR mogłyby liczyć w zamian za popieranie działań rządu mniejszościowego, Dorn odparł: "na program".
Dodał, że nie wyobraża sobie, by partie, których wyborcy mieszkają na wsi, nie poparły programu rządu "zapowiadającego w krótkim czasie rozwiązanie nie wszystkich, ale tych najbardziej palących problemów wsi polskiej".
Pytany, kiedy zapadnie decyzja w sprawie utworzenia koalicji z Platformą, powiedział, "proszę iść z tym pytaniem do PO, my chcemy, żeby ta koalicja była". Pytany za jaką cenę, odparł: "to nie jest kwestia ceny". Różni posłowie, także z PO, powinni uważnie przeczytać konstytucję i zastanowić się nad tym, co dalej po odrzuceniu rządu Kazimierza Marcinkiewicza - powiedział.
Jak wyjaśnił, "drugi krok" to "przekazanie inicjatywy Sejmowi - jest pytanie, czy bez PiS jest możliwe utworzenie przez Sejm takiego rządu". Trzeci krok - tłumaczył Dorn - to przejście inicjatywy w ręce prezydenta, a z kalendarza wynika, że wtedy to będzie jeszcze Aleksander Kwaśniewski. Podkreślił, że jeśli te trzy kroki zakończą się niepowodzeniem, to z konstytucji wynikają przedterminowe wybory.
Pytany, czy jeśli rząd Marcinkiewicza nie uzyska wotum zaufania, to PiS byłoby skłonne oddać fotel premiera Platformie, Dorn spytał: "niby dlaczego". Ktoś te wybory wygrał, ktoś te wybory przegrał - dodał.