Doradca Samoobrony aresztowany pod zarzutem prania pieniędzy
W nocy Sąd Rejonowy w Katowicach zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące mecenasa Andrzeja D. z Samoobrony oraz trzech innych osób podejrzanych o pranie brudnych pieniędzy. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zarzuciła D. legalizowanie ponad 73 mln zł pochodzących z
przestępstw paliwowych. Andrzej Lepper poinformował w czwartek, że
D. został usunięty z partii.
Wszystkie cztery osoby zostały zatrzymane w środę przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Są one związane ze śląskim "baronem" paliwowym Henrykiem M., podejrzanym o gigantyczne oszustwa paliwowe. Na działalności jego firmy Em-Trans i współpracujących z nią podmiotów Skarb Państwa tylko w latach 2000-2003 miał stracić ponad 300 mln zł. To wstępne ustalenia, kwota ta może wzrosnąć - powiedział rzecznik katowickiej delegatury ABW Michał Cichy.
Wszystkie zatrzymane ostatnio osoby stoją pod zarzutem prania brudnych pieniędzy, pochodzących z przestępstw związanych z obrotem paliwami. Pomagały one legalizować środki pochodzące z przestępstwa - powiedział dziennikarzom rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach Tomasz Tadla.
Zaznaczył, że zatrzymana czwórka odgrywała bardzo istotną rolę w legalizacji pieniędzy, a sposób ich działania wskazuje, że proceder był bardzo dobrze przygotowany. Cichy poinformował, że wśród zatrzymanych - poza mec. D. - jest prezes firmy, której adwokat był udziałowcem, pracownik firmy Em-Trans i właściciel kolejnej firmy - tzw. słupa, która prała pieniądze Henryka M.
Przepuszczali pieniądze przez banki
Zdaniem prokuratury i ABW zatrzymani ukrywali pieniądze, pochodzące przede wszystkim z wyłudzenia podatku VAT, przepuszczając je przez konta bankowe czterech założonych w tym celu firm. Każdy z pośredników otrzymywał za taką działalność "prowizję".
Firma mecenasa D., faktycznie nie prowadząc działalności gospodarczej, zajmowała się wystawianiem faktur zakupu i sprzedaży paliwa, bądź jego komponentów oraz wpłacaniem gotówki otrzymanej od innych firm-'słupów' na konto bankowe Em-Transu - wyjaśnił Cichy.
Pytany przez dziennikarzy, czy pieniądze z przestępstw paliwowych mogły finansować działalność Samoobrony, prokurator Tadla odpowiedział, że "nie ma żadnych okoliczności wskazujących na takie podejrzenia".
"To bezczelna i ordynarna prowokacja"
Podejrzany adwokat nie przyznaje się do zarzutów. Doprowadzany w czwartek do ABW powiedział dziennikarzom, że jego zatrzymanie "to ewidentna, bezczelna i ordynarna prowokacja". Dodał, że doprowadzanie go "prosto pod kamery świadczy o tym, że chodzi tylko i wyłącznie politykę". Jemu i pozostałym podejrzanym grozi do 10 lat więzienia.
Mec. D. był kandydatem Samoobrony w wyborach uzupełniających do Senatu z okręgu sosnowieckiego we wrześniu ubiegłego roku (uzyskał w nich 5,89% głosów). Latem ubiegłego roku katowicka prokuratura oskarżyła go już, że ostrzegł Henryka M. przed zatrzymaniem przez ABW.
D. jest znanym na Śląsku adwokatem - bronił m.in. byłych milicjantów, oskarżonych w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego. Krótko reprezentował jednego z oskarżonych w procesie gangu "Krakowiaka" - Sławomira C., pseud. Żyd. Bronił też polityków Samoobrony - Wandy i Stanisława Łyżwińskich. W imieniu Samoobrony występował w audycjach telewizyjnych i na konferencjach prasowych, m.in. z udziałem Leppera.
Rutkowski obiecywał D. nietykalność?
Śledztwo przeciwko Henrykowi M. toczy się od 2002 roku. Jesienią tego roku ABW zatrzymała m.in. kierowniczkę w katowickim Urzędzie Kontroli Skarbowej, która za łapówki miała uprzedzać "barona" o planowanych kontrolach oraz dwóch mężczyzn, którzy mieli pośredniczyć w przekazywaniu pieniędzy. Jednym z zatrzymanych jest szwagier wojewody śląskiego.
W sprawie występuje też, w charakterze świadka, znany detektyw-poseł Krzysztof Rutkowski, który współpracował z Henrykiem M., ale - jak sam mówi - nie robił niczego nielegalnego. Odrzucił oskarżenia "Super Expressu", który podał, że z ustaleń prokuratury wynika, iż Rutkowski brał pieniądze od Henryka M., obiecując mu w zamian nietykalność.