Donald Tusk zostawia wszystkich w tyle
W czasie, gdy bieg wydarzeń dramatycznych, mających często wymiar tragiczny nie ustaje sondaże zdają się stać w miejscu. Tuż po katastrofie pod Smoleńskiem w badaniach Wirtualnej Polski nastąpiło pewne zawirowanie, zwłaszcza zyskało Prawo i Sprawiedliwość, jako partia, która poniosła największe straty, ale w kilka tygodni później znów mamy sporą stabilizację. Zmiany są tak niewielkie, że właściwie trudno je nawet nazwać zmianami. Być może są to tylko chwilowe wahnięcia, ale jak na poziom społecznych emocji, która wywołała najpierw katastrofa prezydenckiego samolotu, a potem powódź tocząca się wciąż jeszcze przez Polskę, zdająca się wręcz nie mieć końca i pod tym względem zupełnie niepodobna do innych, można mówić o sporej politycznej stabilizacji, a może o dystansie Polaków do polityki.
28.05.2010 | aktual.: 08.07.2010 11:11
Patrząc na otoczenie polityki, zwłaszcza na taki miernik jak zachowanie rynków finansowych ten stan względnej stabilizacji można uznać za zjawisko trwałe. A przecież jesteśmy faktycznie w środku kampanii wyborczej, która w normalnej sytuacji powinna bardziej wpływać na społeczne nastroje i oceny, tak rządzących jak i opozycji, jesteśmy po wielkiej żałobie narodowej, którą przerwała na dobrą sprawę dopiero powódź, poddająca egzaminowi struktury państwa – samorządowe i rządowe. Wydawać by się mogło, że w ogóle w ostatnich miesiącach zdarzyło się tyle (przypomnijmy – przecież nie tak dawno media żyły tak zwaną aferą hazardową i obradami komisji śledczej), że polityczny wstrząs mógłby być potężny, obalić rząd, zmienić scenę polityczną. Tymczasem potężny nie jest.
Gdy przyjrzeć się preferencjom partyjnym to PO nieco się nawet umocniła i może liczyć na 43% głosów (we wskazaniach internautów jest to 41%), PiS po skoku sprzed kilku tygodni zatrzymało się na poziomie 29% poparcia (wśród internautów znacznie mniej, bo tylko 22% i wzrost jest już w porównaniu do poprzedniej prognozy minimalny). Trwałym zjawiskiem jest zmniejszanie się liczby gotowych oddać głos na SLD, wskutek czego partia ta znalazła się dokładnie na wyborczym progu. W gronie internautów Sojusz ma się nieco lepiej, może bowiem liczyć na 8% poparcia, ale też gorzej niż dwa czy cztery tygodnie temu.
Zyskuje właściwie jedynie premier Donald Tusk. Najbardziej - wśród internatów, gdzie zdobywa aż 15% ocen bardzo dobrych i 37% dobrych, ale wśród wszystkich wyborców 10% ocenia go bardzo dobrze, a przecież jeszcze nie tak dawno z taką opinią o szefie rządu godziło się jedynie 3% ankietowanych. Ostrożniejszych, oceniających premiera dobrze jest 39%. Gdy więc wziąć pod uwagę obie oceny to właściwie one się równoważą. Na tle premiera gorzej wypada rząd i jest to zjawisko trwałe. Wprawdzie dwa tygodnie temu rząd miał nieco lepsze notowania niż w sondażu ostatnim, ale jednak nie ma dramatycznego spadku tak wśród wszystkich wyborców, jak i wśród internatów, którzy rząd oceniają nieco lepiej niż ogół wyborców. Sprawne działania przy rozwiązywaniu problemów, jakie przyniosła katastrofa pod Smoleńskiem, jak i w trakcie walki z żywiołem wielkiej wody nie przewróciły sondaży. Na razie rząd się na żadnej z tych spraw nie potknął, może nawet powiedzieć, że sumie nieco zyskał, chociaż tak naprawdę symbolem tych sprawnych
działań staje się coraz wyraźniej sam premier, który jest dziś zdecydowanym liderem politycznym. Liderem całej sceny politycznej, coraz bardziej wysuwającym się do przodu i pozostawiającym wszystkich innych w tyle.
Na tle Tuska nieco słabiej wypada Bronisław Komorowski, którego oceny jako wykonującego obowiązki prezydenta nieco się pogorszyły. Zmalała z 27 do 16% liczba oceniających, że wypełnia te obowiązki bardzo dobrze, liczba wyrażających opinię, że wywiązuje się ze swych obowiązków dobrze utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Ok. 33 do 34% ankietowanych tak właśnie uważa, co może przysporzyć mu pewnych kłopotów w walce o prezydenturę, a przynajmniej wygranie wyborów w pierwszej turze, co jeszcze niedawno wydawało się do osiągnięcia.
Ciekawym zjawiskiem, jakie pojawiło się w sondażach tuż po smoleńskiej katastrofie był wzrost zaufania do sejmu. Wprawdzie nie były to wyniki oszałamiające, ale jednak wyraźnie lepsze niż wcześniej, kiedy to Wysoka Izba cieszyła się zdecydowanie złą sławą. Teraz sytuacja zdaje się powoli wracać do niskiej normy. Bardzo dobre i dobre oceny sejmu powoli topnieją. Nie ma wprawdzie jeszcze powrotu do sytuacji sprzed katastrofy, ale jednak nie wydaje się, aby większe zaufanie sejm zdołał utrzymać. Biorąc po uwagę różne aspekty działalności władz i partii mamy w gruncie rzeczy politykę bardzo przewidywalną i wyborcę o mniej więcej stałych preferencjach Można nawet uznać, że jak na liczbę i wielką skalę wydarzeń, która to wręcz osacza mamy wyborcę niesłychanie przewidywalnego.
Janina Paradowska, publicystka "Polityki", specjalnie dla Wirtualnej Polski