Donald Tusk wspomina 13 grudnia
26 lat temu generał Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Donald Tusk miał wtedy 24 lata i był początkującym dziennikarzem solidarnościowego tygodnika "Samorządność". Szef polskiego rządu, spisał swoje wspomnienia z 13 grudnia 1981 roku. Szczerze wyznał, że tamtego dnia czuł to, co czuła większość z Was: strach.
13.12.2007 | aktual.: 13.12.2007 18:32
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zomo-na-ulicach-warszawy-6038709064529025g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zomo-na-ulicach-warszawy-6038709064529025g )
ZOMO na ulicach Warszawy
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/ofiary-stanu-wojennego-6038675185025665g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/ofiary-stanu-wojennego-6038675185025665g )
Ofiary stanu wojennego
Tak Donald Tusk wspomina wprowadzenie stanu wojennego:
13 grudnia tuż po północy wyszedłem z sali BHP Stoczni Gdańskiej, gdzie obradowała - ostatni raz, jak się wkrótce miało okazać - Komisja Krajowa Solidarności.
Byłem wówczas dziennikarzem solidarnościowego tygodnika "Samorządność". Padał śnieg, szedłem do domu, myśląc o zbliżającej się Wigilii. 12 godzin później, obserwując z okien tramwaju czołgi i kolumny ZOMO, zastanawiałem się, jak przedostać się do Stoczni.
Nie wiedziałem, co oznacza tak naprawdę stan wojenny, ale na wszelki wypadek mocno wyściskałem Gosię, moją żonę, potem pojechałem pozegnać się z mamą, zakopałem w pobliskim lesie kilka paczek "bibuły" i ruszyłem z moim przyjacielem Wojtkiem Dudą pod drugą bramę Stoczni. Nie była jeszcze otoczona przez ZOMO, więc bez trudu przedostaliśmy się na jej teren, gdzie garstka stoczniowców, pracowników Solidarności i studentów próbowała zorganizować centrum dowodzenia akcją protestacyjną.
Dwa uczucia dominowały: zimno i strach. Nie przypuszczałem, że te pierwsze godziny stanu wojennego to zwiastun całej epoki beznadziei i przemocy.
W jakimś sensie 13 grudnia trwał w moim przypadku 8 lat. Decyzja, żeby zostać w Stoczni okazała się wyborem życiowej drogi. Trudnej, czasem ryzykownej, wymagającej poświęceń bardziej od moich bliskich niż ode mnie. Drogi całego pokolenia. Nie żałuję tego wyboru. Nie dlatego, że finał okazał się szczęśliwy, ale dlatego, że nadał mojej młodości głębszy sens.