Donald Tusk: trzeba walczyć o Niceę
W kwestii Nicei, uważam, trzeba być niezwykle kategorycznym. Bo ja też miałem wystarczająco dużo wrażenie, że niektórzy chcieli udowodnić, że Polacy nie są zainteresowani obroną Nicei. Dlatego w tej kwestii z całą pewnością ja by wolał, żebyśmy zaufali zawodowym dyplomatom, którzy walczą o zachowanie Nicei - powiedział w "Salonie Politycznym Trójki" lider PO Donald Tusk.
20.11.2003 | aktual.: 20.11.2003 10:50
Kamil Durczok: Głowa państwa spotkała się z sygnatariuszami listu otwartego do europejskiej opinii publicznej, którego autorzy piszą między innymi, że nie chcą by we wspólnej Europie Polska była państwem utrudniającym integrację, symbolem konserwatyzmu i partykularyzmu. Czy dobrze się stało, że do tego spotkania doszło?
Donald Tusk: Mam wrażenie, że pan prezydent Kwaśniewski po wielu wypowiedziach, powiem wprost - nie do końca jasnych, co do Nicei; pamiętam taką wypowiedź z Madrytu, z września, kiedy komentując to twarde stanowisko między innymi Platformy w obronie Nicei; sprawiał wrażenie polityka niezdecydowanego w tej kwestii. I dzisiaj - tak sądzę, spotkanie prezydenta Kwaśniewskiego z intelektualistami, którzy wykazali wielka troskę o przyszłość Europy, a moim zdaniem trochę mniejszą o interes Polski w tej Europie chyba ma pokazać, że pan prezydent Kwaśniewski też się chyba zdecydował na obronę Nicei, taką twardą. Bo przecież nasz los w Europie nie będzie zależał od tego, czy pan prezydent przekona polskich profesorów. Pan prezydent powinien pomóc polskiej delegacji przekonać oponentów w Europie, a nie wątpiących w Polsce, bo tu, jak sądzę, opinia publiczna jest dość twarda w tym, żeby bronić polskiej racji stanu.
Kamil Durczok: Bliski sojusznik, Prawo i Sprawiedliwość mówi, że to jest tolerowanie nielojalności wobec polityki własnego kraju. To spotkanie.
Donald Tusk: Ja nie mam takiego wrażenia, bo jeżeli pan prezydent Kwaśniewski chce przekonywać oponentów w dobrej sprawie, także w Polsce. To można się dziwić, że ma tyle czasu...
Kamil Durczok: Może panie marszałku, na debatę publiczną zawsze jest czas. Tak się zastanawiam, jak w ogóle w Polsce prowadzić debatę publiczną, jeśli tego typu spotkanie jest określane, jako nielojalność, a na głowę Andrzeja Olechowskiego za inne zdanie w sprawie Nicei sypią się gromy po słynnym artykule w Rzeczpospolitej?
Donald Tusk: Ja byłem sam zdziwiony. Ale dlatego, że...
Kamil Durczok: Nie był pan zdziwiony, pan skrytykował Olechowskiego, rozumiem za to.
Donald Tusk: I w kwestii Nicei, uważam, trzeba być niezwykle kategorycznym. Bo ja też miałem wystarczająco dużo głosów, jakie wrażenie, osłabiające polską pozycję wrażenie mają takie gesty z wewnątrz Polski, które mają udowodnić, że Polacy nie są zainteresowani obroną Nicei. Dlatego w tej kwestii z całą pewnością ja by wolał, żebyśmy zaufali zawodowym dyplomatom, którzy walczą o zachowanie Nicei, niż takim odruchom bardzo, bardzo proeuropejskim, ale nie do końca uwzględniającym nasz polski interes. Tak naprawdę ja miałem okazję w ostatnich dniach z wieloma osobami rozmawiać o tej Nicei i nie ma się co wstydzić. I dzisiaj można głośno powiedzieć, Unia Europejska to jest wspólnota; Unia Europejska to jest także piękna wizja przyszłości, ale Unia Europejska to także jest teatr, w którym ścierają się ciągle egoizmy narodowe i państwowe. I Polska - mówiąc trywialnie - nie może być takim przesadnie dobrym uczniem albo, jak niektórzy nawet mówią, tak frajersko się zachowywać oddając wszystko po to, żeby
pokazać, jakim prymusem europejskim jest w Unii Europejskiej. Nie, my też musimy walczyć o swój interes.
Kamil Durczok: To przenieśmy się już na czysto polskie, wewnętrzne podwórko. Czy radość z wygrywanych ostatnio przez Platformę sondaży dorównuje u pana obawie przed wzięciem władzy i zmierzeniem się z rzeczywistymi problemami?
Donald Tusk: Po pierwsze satysfakcja jest naturalna i zrozumiała. Od wielu miesięcy powtarzaliśmy, że rząd SLD, akurat nie w sprawach zagranicznych, o czym przed chwilą rozmawialiśmy, ale w sprawach krajowych rząd SLD jest nieszczęściem. Ale to do niedawna było raczej utyskiwanie razem z opinią publiczną, bez większej nadziei, że zmiana, taka radykalna zmiana jest możliwa.
Kamil Durczok: Pan poszedł dalej, zdaje się, bo powiedział pan, że ludzie mają dosyć już SLD?
Donald Tusk: Wszystko na to wskazuje. Także te sondaże, że Polacy mają serdecznie dosyć rządów SLD.