ŚwiatDonald Tusk o incydencie z Jackiem Protasiewiczem: niestosowne zachowanie

Donald Tusk o incydencie z Jackiem Protasiewiczem: niestosowne zachowanie

Europoseł PO Jacek Protasiewicz zaprzeczył doniesieniom niemieckiego dziennika "Bild", jakoby będąc pod wpływem alkoholu wywołał incydent na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Zarzucił niemieckiej policji skandaliczne zachowanie. - Niezależnie od tego jak bardzo niestosowne było zachowanie niemieckich celników, niestosowne było też zachowanie europosła PO Jacka Protasiewicza - ocenił premier Donald Tusk. Zapowiedział, że decyzję, czy wyciągnie konsekwencje wobec Protasiewicza, podejmie po rozmowie z nim. Prokuratura niemiecka dostała już zgłoszenie od policji, rozpocznie śledztwo dopiero wtedy, gdy Parlament Europejski uchyli immunitet Protasiewiczowi.

27.02.2014 | aktual.: 27.02.2014 16:16

Jeśli prokuratura stwierdzi, że wiceprzewodniczący PE Jacka Protasiewicza wypowiadał takie słowa jak „Heil Hitler” czy „Sieg heil”, to będziemy mieli do czynienia nie tylko z obrazą urzędnika, ale też z użyciem słów-symboli organizacji sprzecznej z niemieckim porządkiem konstytucyjnym – powiedziała w rozmowie z "Faktami TVN" prokurator Nadja Niesen – rzeczniczka Prokuratury we Frankfurcie nad Menem.

Za taki czyn grozi 3 lata więzienia lub grzywna czyli kara wyższa niż za obrazę urzędnika (2 lata i grzywna). Poza tym zasądzonych kar powyżej dwóch lat nie można w niemieckim systemie prawnym zawiesić.

- Prokuratura rozpocznie jednak śledztwo dopiero wtedy, gdy Parlament Europejski uchyli immunitet Jackowi Protasiewiczowi – dodała Nadja Niesen.

Premier odniósł się do incydentu, jaki miał miejsce we wtorek wieczorem we Frankfurcie nad Menem. Dziennik "Bild" podał, że będący pod wpływem alkoholu Protasiewicz wywołał tam skandal na lotnisku, kłócąc się z celnikami i krzycząc "Heil Hitler". Niemiecki celnik na lotnisku powiedział do mnie "raus", zagotowałem się - tłumaczył się w czwartek na specjalnej konferencji europoseł PO. - Powiedziałem, że "raus" w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak "Heil Hitler" czy "Haende hoch" - dodał.

- Niezależnie od tego, jak bardzo niestosowne było zachowanie celników czy policjantów niemieckich, niestosowne jest także zachowanie Jacka Protasiewicza - ocenił premier na czwartkowej konferencji w Warszawie.

Podkreślił, że "używanie tego typu argumentów przez osobę, która pełni bardzo ważne funkcje także w polityce międzynarodowej" jest niewłaściwe. - Człowiek, który pełni tak ważne role w życiu publicznym i międzynarodowym, musi umieć powstrzymać nawet najbardziej uzasadnione emocje i nerwy - przekonywał premier.

Dodał, że wielu Polaków skarży się na stosunek do nich różnych służb na lotniskach, także niemieckich, ale to "nie może być wytłumaczeniem dla zachowań wykraczających poza normy i granice odpowiedzialności oraz dobrego wychowania".

- Dlatego, choć rozumiem emocje, bo mam wrażenie, że w ostatnich kilkunastu godzinach głównie emocje powodują Jackiem Protasiewiczem, rozumiem też jego gorliwą potrzebę wytłumaczenia tej sprawy - mówił premier.

Podkreślił, że decyzję, co do politycznego losu europosła podejmie w ciągu kilku najbliższych dni, gdy uzyska więcej informacji oraz po rozmowie z zainteresowanym. "Chodzi mi o jego szefowanie tzw. delegacji polskiej w EPP, ponieważ jego przyszłość, jako wiceszefa PE, nie leży w moich rękach" - zaznaczył premier.

Dodał, że jeśli wyjaśnienia Protasiewicza okażą się niewystarczające, to "rozważy i inne konsekwencje". Tymczasem - podkreślił premier - chcę dać szansę zainteresowanemu na pokazanie swoich argumentów "w sposób mniej emocjonalny".

"Bild": "sprawiał wrażenie bardzo pijanego"

Według niemieckiego tabloidu do incydentu doszło przy odbiorze bagażu. Polski polityk odebrał jednemu z pasażerów wózek bagażowy i pobiegł z nim do wyjścia. Wywołane przez eurodeputowanego zamieszanie zwróciło uwagę celników, którzy zatrzymali go i wylegitymowali. - Polityk stracił wtedy panowanie nad sobą, wymyślał funkcjonariuszom, porównał ich do "Hitlera" i "nazistów". Krzyczał "Heil Hitler" i pytał awanturując się "Czy ktoś z was był w Auschwitz?". "Mężczyzna sprawiał wrażenie bardzo pijanego" - cytuje "Bild" jednego z naocznych świadków zajścia.

Protasiewicz relacjonował, że na lotnisku został wezwany do kontroli bagażowej; poproszony o wylegitymowanie się, pokazał paszport dyplomatyczny. - Gdy oddawał mi ten paszport, usłyszałem "raus". Zrobiłem dwa kroki w kierunku wyjścia i przepraszam, rzeczywiście zagotowałem się. Odwróciłem się i powiedziałem: "Raus" brzmi bardzo źle w kraju, z którego tutaj przyjechałem - mówił.

Według Protasiewicza niemiecki celnik ponownie zwrócił się do niego, mówiąc "raus". "Ja mu powiedziałem, że "raus" w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami, jak "Heil Hitler" czy "Haende hoch" - relacjonował europoseł PO. "Wtedy ten mężczyzna mnie pchnął. Powiedziałem mu: "zanim po raz drugi użyjesz siły, jedź do Auschwitz, żebyś zobaczył, jakie są skutki, jak ludzie w uniformach używali siły. Pchnął mnie po raz drugi" - dodał. Jak mówił, celnik zadzwonił po policję; policjanci zakuli go w kajdanki i zawieźli na komisariat.

- Funkcjonariusze niemieccy w mundurach celnika i policjanta dopuścili się skandalicznego zachowania - moim zdaniem o podłożu ksenofobiczno-rasistowskim - powiedział Protasiewicz dziennikarzom w Strasburgu.

Europoseł podkreślił, że wbrew doniesieniom dziennika nie był pijany, choć w trakcie lotu wypił nieco czerwonego wina do obiadu. Protasiewicz zabrał głos w tej sprawie także na forum europarlamentu. - W związku z publikacją tabloidu "Bild" chcę was poinformować, że w ostatni wtorek w trakcie podróży na sesję PE zostałem w sposób niewłaściwy potraktowany przez służby lotniska we Frankfurcie nad Menem. Nie mam wątpliwości, że w ten sposób złamano protokół nr 7 do traktatu europejskiego. Poprosiłem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza o właściwą reakcję na ten przypadek naruszenia prawa europejskiego - podkreślił europoseł.

- Jako politycy musimy być przygotowani na czasem bardzo ostrą krytykę, jednak chcę oświadczyć, ze publikacja "Bilda" jest kłamliwa i obraźliwa" - dodał Protasiewicz.

W czwartek policja we Frankfurcie nad Menem złożyła zawiadomienie do prokuratury o znieważeniu przez wiceprzewodniczącego PE Jacka Protasiewicza funkcjonariuszy służb celnych - powiedział rzecznik frankfurckiej policji Andre Sturmeit. W rozmowie telefonicznej rzecznik wyjaśnił, że polski polityk zachowywał się na lotnisku "nieodpowiednio". Potwierdził wersje przedstawioną przez tabliod. Ponieważ awanturujący się pasażer odmówił udania się do komisariatu, policjanci nałożyli mu kajdanki - powiedział Sturmeit. Po potwierdzeniu jego danych i zjawieniu się przedstawicieli polskich służb konsularnych, polityk został zwolniony. Rzecznik powiedział, że sprawa zostanie prawdopodobnie umorzona ze względu na stanowisko zajmowane przez Protasiewicza.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)