Donald Tusk: nie będzie tak, że PiS będzie miał 100% władzy
Nie może być tak i nie będzie, że przywódcy Prawa i Sprawiedliwości chcą mieć 100% władzy, chcą forsować 100% swoich nie zawsze dobrych pomysłów przy pomocy Samoobrony i LPR, i mieć jako autoryzację obecność kilku ministrów Platformy w rządzie - powiedział Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, gość "Salonu Politycznego" Trójki.
27.10.2005 | aktual.: 27.10.2005 12:05
Jolanta Pieńkowska: "PiS nie chce już koalicji, nie chciał jej od początku, chciał zgarnąć całą władzę" - mówił pan wczoraj po wyborze Marka Jurka na marszałka Sejmu. Czy to znaczy, że liderzy PiS-u, którzy przez ostatnie kilka dni mówili, że nie wyobrażają sobie innej koalicji niż koalicja z Platformą Obywatelską kłamali?
Donald Tusk: Wygląda na to, że nie do końca mówili szczerze, bądźmy delikatniejsi - nie chcę używać za mocnych słów - ale rzeczywiście jestem bardzo rozczarowany ich postawą, bo w sposób imponujący, ale ja nie lubię takiego mistrzostwa - potrafili skutecznie przekonywać przed kamerami o swoich gołębich sercach i chęci do współpracy, a wtedy kiedy przychodziły chwile decyzji to realizowali taki plan, moim zdaniem, bardzo niekorzystny dla Polski i nie do zaakceptowania też z oczywistych względów dla Platformy. Czyli plan "cała władza w ręce PiS", cała władza w ręce braci Kaczyńskich i forsowanie własnych pomysłów w Sejmie przy pomocy Samoobrony i LPR.
Ja o tym mówiłem i trzy tygodnie temu, ale nie jako prognozie, tylko, że chciałbym temu przciwdziałać. Okazało sie, że Jarosław Kaczyński był bardzo, bardzo konsekwentny, żeby do tego doprowadzić, a dysponując siłą wygrali wybory. Dysponując siłą uzyskał pożądany przez siebie efekt.
No tak, ale można powiedzieć, że wszystko się rozbiło o marszałka Sejmu i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że gdybyście powiedzieli - nie Bronisław Komorowski i nie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych to tę koalicję dałoby się utworzyć.
- Problem polega na tym, że ten punkt widzenia promowany przez PiS, mimo swojego absurdu zyskał jakby akceptację czy zrozumienie części opinii publicznej.
O tym mówili też dzisiaj rano nasi słuchacze - tak naprawdę poszło o stołki i to te dwa stołki. Trzeba było powiedzieć - nie Bronisław Komorowski tylko Donald Tusk i niekoniecznie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
- Nie, nie trzeba było tak powiedzieć.
Bo?
- Jeśli Platforma Obywatelska miałaby skutecznie przeciwdziałać złu i skutecznie robić dobre rzeczy, Dobre wg naszego rozumienia, bo przecież nie przyjmiemy punktu widzenia pana Leppera czy pana Giertycha, to musiałaby być partnerem szanowanym. Nie można budować koalicji proponując - wskażcie marszałka Sejmu...
Byle nie Komorowski i Gronkiewicz-Waltz.
- Nie, gorzej. Byle nie ten, którego wskazaliście. Bo do momentu, do którego nie zaproponowałem Bronisława Komorowskiego nikt w Polsce nie słyszał, żeby był jakimś liberalnym jastrzębiem. Propozycja Platformy była bardzo umiarkowana. Pan Bronisław Komorowski znany jest od lat w polskiej polityce jako człowiek rzeczywiście łagodny o umiarkowanych wyraźnie prawicowych poglądach i byłem przekonany, że to jest z mojej strony ukłon w stronę braci Kaczyńskich.
No nie do końca, bo w piątek przed wyborami parmlamentarnymi Jarosław Kaczyński mówił w tym studiu, że Bronisław Komorowski jest tym politykiem, który atakuje PiS. Bronisław Komorowski także w noc po wyborach parlamentarnych mówił, że zdarzyła się szkoda dla Polski, że szkoda Polski po tym co się stało.
- O tym byliśmy wszyscy przekonani. Ja też mówiłem, że szkoda Polski, bo jestem przekonany, że gdyby wygrała Platforma Obywatelska byłoby to z korzyścią dla Polski, to nic dziwnego. Gdybyśmy z taką wrażliwością jak pan Jarosław Kaczyński mieli traktować słowa, to prawdą jest też, że trudno byłoby rozmawiać, z którymkolwiek z polityków PiS-u, którzy twardych słów nie oszczędzają, ale nie o to chodzi.
A dlaczego pan nie chciał zostać marszałkiem Sejmu?
- Ja jestem szefem partii politycznej, która miała być uczestnikiem i gwarantem tego, że ta koalicja będzie zrównoważona. Jestem szefem klubu - drugiego co do wielkości i ja tak krępujących pytań po decyzji Jarosława Kaczyńskiego dlaczego on nie został premierem nie zadawałem. Bo na tym polega sens budowania koalicji. Kiedy PiS powiedziało, że premierem będzie Kazimierz Marcinkiewicz wszyscy w Polsce się zdziwili, ale ja byłem pierwszą osobą, która godzinę później powiedziała: "Trudno. Wasze zwycięstwo - wasz wybór". Nie może być tak i nie będzie, że przywódcy Prawa i Sprawiedliwości chcą mieć 100% władzy, chcą forsować 100% swoich nie zawsze dobrych pomysłów przy pomocy Samoobrony i LPR, i mieć jako autoryzację obecność kilku ministrów Platformy w rządzie.
Przeczytaj cały wywiad