Donald Tusk: mam nadzieję, że prezydent i premier dotrzymają obietnicy
Bez zaufania, bez pewności, że władza w Polsce nie jest po to, żeby przygotowywać obywatelom wyłącznie udrękę i afery, bez takiego pozytywnego napięcia dalsze kroki Polski w Unii Europejskiej i dalsze losy naprawy finansów publicznych będą zawsze pod znakiem zapytania. Stąd to nasze twarde przypomnienie o obietnicy (wcześniejszych wyborów) danej Polakom. I mam nadzieję, że jednak prezydent i premier przynajmniej z tej obietnicy będą potrafili się wywiązać – powiedział Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, gość radiowych „Sygnałów Dnia”.
„Sygnały Dnia”: Panie marszałku, na początek, jeśli pan pozwoli, przypomnijmy naszym słuchaczom pewne wydarzenie z początku kwietnia ubiegłego roku. Otóż wówczas to premier Leszek Miller po rozmowie z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim przedstawił tzw. czteropunktowy plan polityczny. Pierwszy punkt to było podpisanie traktatu akcesyjnego w Atenach, przedstawienie następnego dnia w Sejmie pomysłów na wykorzystanie obecności naszego kraju w Unii; po drugie była to konsolidacja środowisk proeuropejskich; po trzecie reforma finansów publicznych i przygotowanie budżetu na 2004 rok; i po czwarte przyspieszone wybory. Data — 13 czerwca 2003 roku. I pan tę datę w sobotę przypomniał. Dlaczego akurat w tę sobotę?
Donald Tusk: Wydaje się, że wszystkie warunki, o których wspominał wówczas i prezydent, ale także premier Rzeczpospolitej, bo obaj zaakceptowali ten program, że wszystkie te warunki zostały lepiej czy gorzej, ale spełnione. Konsolidacja środowisk proeuropejskich stała się faktem w tym najważniejszym dniu, w jakim było referendum, a co więcej — ona okazała się faktem jeszcze bardziej znaczącym w trudniejszych miesiącach, czyli tych negocjacji dotyczących traktatu konstytucyjnego, gdzie w obronie interesu Polski w czasie tych negocjacji ramię w ramię działał i premier Leszek Miller ze swoim rządem, i Platforma Obywatelska, i Prawo i Sprawiedliwość, a więc ten punkt zrealizowany lepiej niż w stu procentach. Warunkowe poparcie dla nawet najtrudniejszych decyzji związanych z planem oszczędności i rozsądku finansowego, którego udzieliła Platforma, a także też po części PiS, i muszę powiedzieć to bardzo jednoznacznie — lepsze opinie i lepsza atmosfera w szeregach opozycji dla pomysłów pana premiera Hausnera to
także spełnienie kolejnego warunku. Przyjęcie budżetu stało się, i to bez jakichś specjalnych emocji, właściwie faktem. To zresztą jest zawsze skutek posiadania oczywistej większości sejmowej. Cóż więc takiego się stało, że nagle te wcześniejsze wybory okazały się niemożliwe?
„Sygnały Dnia”: Czyli tak: trzy punkty spełnione, pozostaje pora, aby zrealizować punkt czwarty, czyli przyspieszone wybory, no ale potem wydarzyło się sporo rzeczy, między innymi votum zaufania dla rządu Leszka Millera, a ostatnio w związku z pana inicjatywą, by jednak zorganizować wcześniejsze wybory, prezydent powiada: „W tym roku moim zdaniem byłby to błąd. Przed nami wejście do Unii i wiele innych spraw”. A więc jednak nie.
Donald Tusk: Nie chciałbym złośliwie tego komentować, ale sądzę, że pan prezydent Kwaśniewski rok temu także znał datę wejścia Polski do Unii Europejskiej, więc trudno ten argument poważnie traktować. Też żeby sprawa była jasna — kiedy pan prezydent o tym wspominał, o takiej możliwości, Platforma Obywatelska, wówczas bynajmniej nie lider sondaży, myśmy wtedy, kiedy ten pomysł padł, zaakceptowaliśmy go bez żadnych zastrzeżeń, mimo że nikt wówczas nie był w stanie przewidzieć, że to Platforma może wygrać te wybory. Problem najzwyczajniej w świecie polega na tym, że wszystkie te ważne, ale i trudne sprawy dla Polski powinien robić rząd, który ma szansę dokonać takiego przełomu, na który czeka dzisiaj chyba większość opinii publicznej. I bez takiego poważniejszego zaufania, bez pewności, że władza w Polsce nie jest po to, żeby przygotowywać obywatelom wyłącznie udrękę i afery, bez takiego pozytywnego napięcia dalsze kroki Polski w Unii Europejskiej i dalsze losy naprawy finansów publicznych będą zawsze pod
znakiem zapytania. Stąd to nasze twarde przypomnienie o obietnicy danej Polakom. I mam nadzieję, że jednak prezydent i premier przynajmniej z tej obietnicy będą potrafili się wywiązać.
„Sygnały Dnia”: Pan wspomniał o sondażach. Czy Platforma przypomniałaby ten pomysł na wcześniejsze wybory, gdyby w notowaniach była na miejscu trzecim czy też czwartym? Czy ma to związek z sondażem PBS-u przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej”, w którym to notowaniu Platforma ma aż 26 punktów procentowych i zajmuje niekwestionowane pierwsze miejsce?
Donald Tusk: Tego już dzisiaj państwo nie sprawdzicie, naszej dobrej woli, no bo nie cofniemy czasu. Jedyne, co możemy zrobić, to wrócić właśnie do tamtego kwietnia i sprawdzić, jak reagowała Platforma na tego typu propozycje wówczas, kiedy miała te notowania wyraźnie, wyraźnie gorsze. Ale ja mogę uprzedzić pana staranie i przypomnieć, że także wówczas uważaliśmy, że im szybciej rząd Leszka Millera przestanie Polską rządzić, im szybciej SLD przestanie Polaków straszyć, tym lepiej.
Przeczytaj cały wywiad