Donald Tusk: Co mi zrobią, jak mnie złapią
Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, były premier, o grzechach i zaletach PO, dzisiejszych awanturach w kraju i o tym, że z czarnego konia Unii Polska szybko może stać się czarną owcą - czytamy w tygodniku "Polityka".
16.12.2015 | aktual.: 17.12.2015 16:39
"Polityka":Ta rozmowa, przynajmniej naszym zdaniem, odbywa się trochę za późno. Oczekiwaliśmy pana głosu przed wyborami, kiedy to cały ciężar obrony rządów Platformy Obywatelskiej musiała wziąć na siebie premier Ewa Kopacz. A to przecież pan był głównym architektem polityki ostatnich ośmiu lat. Ta polityka została jakby osierocona, nikt nie czuł się jej wiarygodnym obrońcą. To było puste miejsce, po którym hulały wszystkie możliwe wiatry. Za bardzo pan zniknął. Dlaczego?
Donald Tusk:To była świadoma decyzja i nie wynikała jedynie z tego, że jako szef Rady Europejskiej muszę być powściągliwy i, na ile to możliwe, neutralny, jeśli idzie o wydarzenia wyborcze w poszczególnych krajach. Jestem Polakiem i w Polsce bardzo wielu ludzi patrzy na mnie nadal przede wszystkim jako na byłego premiera i lidera PO, a nie szefa Rady, ale odpowiadam przed 28 państwami i wymóg neutralności ma swoje znaczenie. Nie ulega przecież wątpliwości, że każda moja wypowiedź byłaby traktowana jako udział w kampanii, a nie chłodny komentarz.
Jest jednak i inny, bardzo ważny, powiem nawet, główny powód. To autentyczna chęć pomocy moim politycznym spadkobiercom w Platformie, ponieważ od pierwszych dni tej kampanii, zwłaszcza parlamentarnej – ale także przez ten cały wyborczy rok – było widoczne, że kampanie będą przebiegały w rytm licytacji na "zmiany". Dla opozycji, szczególnie tej pisowskiej, hasło "zmiana" stało się dominujące, wręcz zasadnicze, tak w kampanii prezydenckiej, jak i parlamentarnej.
- Moi oponenci uważają, że polityka to rozliczanie i odwet. Wiem, że myśl o rewanżu towarzyszyła prezesowi PiS każdego dnia, ale ja mam zupełnie inne podejście do polityki - powiedział też Tusk.
Dalej ocenia sytuację PO, którą określa jako bezradność czy wręcz bezbronność polityczną. Dodaje, że to nie tylko dotyczy Platformy, ale wszystkich, którzy zaliczają się do obozu demokratyczno-liberalnego. - Myślę tu także o lewicy, która definitywnie zbankrutowała w dotychczasowej postaci i to może historycznie rzecz biorąc, jest bardziej znaczącym wydarzeniem niż porażka PO - dodaje Tusk.
Tusk mówił również o tym, co będzie robił po zakończeniu swojej kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej. - Gdy idzie o mój powrót z Brukseli, to oczywiście spodziewam się wielu bardzo interesujących i nawet zapowiadanych zdarzeń mających mnie spotkać - powiedział.
Trybunał Stanu? - zapytał prowadzący wywiad.
- Moi oponenci polityczni już chyba wszystko powiedzieli, co mi zrobią, jak mnie złapią (śmiech) - odpowiedział Donald Tusk.