Donald Trump w końcu dostanie swoje spotkanie z Putinem. Będzie reset?
Wszystko wskazuje na to, że szczyt Trump-Putin odbędzie się w połowie lipca w Wiedniu. Po dogadaniu się z Kim Dzong Unem, amerykański prezydent chce zakopać topór wojenny z Rosją.
O takim szczycie Donald Trump marzył jeszcze przed tym, jak został prezydentem. W kampanii nieustannie powtarzał, że chce dobić interesu z Rosją. Teraz, kiedy - przynajmniej w swojej opinii - załatwił już sprawę z programem nuklearnym Kim Dzong Una, prawdopodobnie dostanie swoją szansę ułożenia się z Putinem. Według austriackiej gazety Der Kurier spotkanie na szczycie odbędzie się 15. lipca w Wiedniu. W poniedziałek co prawda Kreml odmówił potwierdzenia informacji, ale wiadomo, że w środę Moskwę odwiedzi doradca prezydenta USA John Bolton, aby ustalić szczegóły spotkania.
Szczyt miałby odbyć się podczas nadchodzącej wizyty Trumpa w Europie, podczas której ma wziąć udział w szczycie NATO w Brukseli oraz odwiedzić Londyn. Wiedeń byłby ostatnim punktem tournee. Planom amerykańskiego prezydenta towarzyszą wielkie obawy zarówno ze strony własnych doradców, jak i europejskich sojuszników, którzy od początku obawiali sie prorosyjskich sympatii Trumpa. Obawy te tylko nasiliły się po szczycie G7 w Kanadzie, kiedy przywódca z USA dwukrotnie zaprosił Putina z powrotem do zachodniego klubu. Zaś winą za aneksję Krymu obciążył głównie swojego poprzednika Baracka Obamę, który ten ruch Rosji umożliwił.
Alarm w Waszyngtonie i w Europie
Spotkanie z Putinem od dawna odradzali doradcy Trumpa. Jak donosi "Washington Post", Trump od początku roku naciskał na nich, by zorganizowali szczyt. Ale ci postanowili przeczekać, aż mu przejdzie lub o tym zapomni. Ale nie zapomniał. Jeszcze w marcu życzenie spotkania wyraził bezpośrednio w rozmowie telefonicznej z rosyjskim prezydentem z Władimirem Putinem. Wtedy też zignorował instrukcję od doradców, by nie gratulował Putinowi zwycięstwa w sfałszowanych wyborach.
Jak pisze z kolei brytyjski dziennik "The Times", zaalarmowane planami Trumpa są m.in. brytyjskie władze, które obawiają, się że Amerykanin znów zada cios spójności NATO. Tym bardziej, że w niedawnej rozmowie z brytyjską premier, miał zakwestionować rangę Wielkiej Brytanii jako militarnego mocarstwa. Oficjalnie przywódcy wypowiadają się jednak o sprawie ze spokojem. Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził, że sojusz "nie jest przeciwny dialogowi", a żeby dialog istniał, potrzebne są rozmowy przywódców.
Będzie miło
Czego dotyczyć mogą rozmowy? Oficjalnej agendy jeszcze nie ma. Ale głównym tematem będzie zapewne sytuacja w Syrii. Trump od dawna podkreślał, że "byłoby miło mieć dobre relację z Rosją" i dzięki nim oba kraje mogłyby wspólnie rozwiązać wiele problemów - przede wszystkim terroryzm i wojnę w Syrii. Podczas konferencji prasowej po G7, mówił też, że gdyby siedział obok Putina, mógłby naciskać na niego przy kolacji, pytając, "czy mógłby wynieść się z Ukrainy" i Syrii.
Trump narzekał jednak, że w osiągnięciu swojego celu przeszkadza mu wciąż trwające śledztwo w sprawie rosyjskiej ingerencji w wybory oraz współpracy ludzi z kampanii Trumpa z Rosjanami. Także w Kongresie i wewnątrz Białego Domu przewagę dotychczas mieli. Udało im się nawet zaostrzyć sankcje przeciwko Rosji, m.in. po ataku w Salisbury.
Odkąd Trump został prezydentem, dwukrotnie spotkał się z Putinem. Za każdym razem było to na marginesie wielkich międzynarodowych szczytów - G20 w Hamburgu i APEC w Wietnamie. Osobne spotkanie na neutralnym gruncie byłoby więc zupełnie nową jakością w stosunkach USA-Rosja.