Donald Trump: Pierwszy skazany prezydent USA wraca do Białego Domu

"Już pierwsza kadencja Donalda Trumpa dowiodła, że mamy do czynienia z zupełnie nową rzeczywistością polityczną i prawną, z którą amerykańska demokracja musi sobie poradzić. Choć wielu Europejczyków dziwi się jak to możliwe, że osoba skazana za przestępstwo może pełnić najwyższy urząd w państwie, to w amerykańskiej rzeczywistości konstytucyjnej tego typu sytuacja jest dopuszczalna" – komentuje dla Wirtualnej Polski prof. UJ Paweł Laidler, amerykanista, prawnik i politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

10 stycznia 2025, Nowy Jork: Dzień ogłoszenia wyroku w sprawie "hush money" Donalda Trumpa
10 stycznia 2025, Nowy Jork: Dzień ogłoszenia wyroku w sprawie "hush money" Donalda Trumpa
Źródło zdjęć: © GETTY | The Washington Post

20 stycznia 2025 roku Donald Trump zostanie zaprzysiężony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jego powrót do władzy odbędzie się w cieniu historycznego skazania za przestępstwo finansowe. Wyrok dotyczy słynnej sprawy "hush money" – płatności w wysokości 130 tysięcy dolarów dla Stormy Daniels, aktorki filmów dla dorosłych, w zamian za milczenie na temat domniemanego romansu z Trumpem podczas kampanii prezydenckiej w 2016 roku.

Proces i wyrok

Proces zakończył się 10 stycznia 2025 roku, a sędzia Juan Merchan ogłosił wyrok skazujący Donalda Trumpa za fałszowanie dokumentacji biznesowej. W werdykcie podkreślono bezwarunkowe zwolnienie winnego, rezygnując z nałożenia kary więzienia lub grzywny. Decyzję tę uzasadniono potrzebą ochrony urzędu prezydenta oraz uniknięcia potencjalnych komplikacji konstytucyjnych związanych z objęciem przez Trumpa stanowiska kilka dni później.

"W tym zakresie decyzja sędziego o odstąpieniu od wykonania wyroku była łatwa do przewidzenia, a powołanie się przez niego na wyjątkowość i wagę urzędu prezydenta prowadzi do konstatacji, że w najbliższych czterech latach wspomniane postępowanie karne nie tylko nie będzie ciążyło na prezydenturze Trumpa, ale wzmocni jego pozycję względem innych segmentów władzy" – tłumaczy prof. Laidler.

"Amerykańska opinia publiczna ma prawo do prezydentury nieobciążonej toczącymi się postępowaniami sądowymi, ale nałożenie tego wyroku zapewnia ostateczność i szacunek dla werdyktu ławy przysięgłych" – wygłosił sędzia Merchan w kierunku prezydenta-elekta na sali sądowej.

Wydanie wyroku poprzedził ponad roczny proces. W maju 2024 roku ława przysięgłych uznała Trumpa za winnego wszystkich 34 zarzutów fałszowania dokumentów biznesowych dotyczących ukrycia płatności jako "kosztów prawnych". Werdykt był jednomyślny, a prokuratorzy podkreślili, że działania Trumpa miały na celu wpływ na wynik wyborów prezydenckich w 2016 roku. Mimo starań obrony o opóźnienie procesu, decyzja Sądu Najwyższego stanu Nowy Jork pozwoliła na zakończenie sprawy jeszcze przed inauguracją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prezydentura Trumpa przyniesie przełom? "Będzie musiała"

Kontrowersje wokół skazania Trumpa: reakcje i komentarze

Donald Trump konsekwentnie zaprzeczał swojej winie. "Jestem całkowicie niewinny. To polityczne polowanie na czarownice" – mówił były prezydent. W dniu wyroku dodał: "Nazwali honorarium prawnika kosztem prawnym. Za to mnie oskarżono. To niewiarygodne".

Z kolei Michael Cohen, były prawnik Trumpa i główny świadek oskarżenia, wyraził rozczarowanie decyzją sądu. "Jeśli nie ma odpowiedzialności, to jaki jest sens prowadzenia takich spraw?" – pytał Cohen, który wcześniej odbył karę więzienia za udział w procederze.

Czy wyrok wpłynie na drugą kadencję Trumpa?

"Zamiast pierwszej kobiety prezydent, USA mają pierwszego skazanego przestępcę na urzędzie" – pisze Sky News.

Pomimo wyroku Donald Trump nie stracił poparcia swoich zwolenników. Jego powrót do Białego Domu wskazuje na głębokie podziały w amerykańskim społeczeństwie oraz niezwykłą zdolność byłego prezydenta do przetrwania kryzysów. W obliczu licznych innych postępowań prawnych, w tym dotyczących przechowywania tajnych dokumentów w Mar-a-Lago czy spraw finansowych w Nowym Jorku, Trumpa czeka kadencja pełna wyzwań.

"Już pierwsza kadencja Donalda Trumpa dowiodła, że mamy do czynienia z zupełnie nową rzeczywistością polityczną i prawną" – podsumowuje prof. Paweł Laidler. Wskazuje on, że kluczowe znaczenie w nadchodzącej prezydenturze może mieć orzeczenie Trump v. United States z lipca 2024 roku, które rozszerzyło immunitet prezydenta i ograniczyło jego odpowiedzialność za działania podejmowane w ramach urzędu. "Może się okazać, że wyzwania związane z oceną legalności zachowań prezydenta staną się stałym elementem nadchodzącej kadencji."

Jak pokazuje historia Trumpa, granice amerykańskiej demokracji są poddawane próbie, a pytania o równość wobec prawa pozostają wciąż aktualne.

Przeczytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Donald Trumpprezydent usastany zjednoczone ameryki

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)